19 października 2017 r. astronomowie po raz pierwszy w historii zaobserwowali międzygwiezdnego przybysza w Układzie Słonecznym. Tajemniczy obiekt przeleciał przez naszą galaktykę z prędkością 92 tys. km/h. Oznaczono go jako 1I/2017 U1 ′Oumuamua. Zidentyfikowanie przybysza okazało się niemałym wyzwaniem dla naukowców z całego świata. Do dziś nie ustalono oficjalnie, kim lub czym był.

Naukowy spór o 1I/2017 U1 ′Oumuamua

Naukowcy cały czas próbują rozwiązać zagadkę międzygwiezdnego przybysza spoza Układu Słonecznego. Dość szybko ustalono, że obiekt nie był kometą ani asteroidą. W marcu 2021 r. głośnym echem w naukowym świecie odbiła się teorii o azotowej górze lodowej. Według jej autorów, Alana Jacksono i Stevena Descha, astrofizyków z Arizona State University, Oumuamua miał być liczącym nawet do 400 milionów lat odłamkiem planety podobnej do Plutona tyle że z innej galaktyki. 

Już kilka miesięcy później ich wersja została obalona. Amir Siraj i prof. Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda przedstawili kontrargumenty w artykule opublikowanym na łamach czasopisma naukowego „New Astronomy”. Naukowcy wytłumaczyli, że w kosmosie nie ma wystarczającej ilości azotu, aby stworzyć obiekt długi na ok. 400-800 m i szeroki na 35-167 m.

W tym samym artykule Loeb przekonywał, że ′Oumuamua mógł być w rzeczywistości żaglem słonecznym. Jako dowody wskazywał odblaskowy kolor oraz „kształt zbliżony do cygara lub naleśnika”. Co więcej, nagłe przyspieszenie obiektu i odchylenie od orbity miało być wynikiem ciśnienia promieniowania, a właśnie w ten sposób działają słoneczne żagle. Naukowiec przedstawił kolejne argumenty za w swojej książce „Extraterrestrial: The First Sign of Intelligent Life Beyond Earth”. Na pytanie, w jaki sposób ′Oumuamua dotarł do Układu Słonecznego i zbliżył się tak blisko Ziemi, odpowiada że umożliwiła mu to dynamika orbitalna typowa dla sond.

Ta teoria tylko z pozoru wydaje się być prosta. Wcześniej astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda zasłynął mówiąc, że żagiel słoneczny mógł napędzać statek kosmiczny. Wówczas nieregularne tempo obiektu miało być spowodowane „celowym manewrowaniem”.

Czy kosmici istnieją?

Podobne niedopowiedzenia i tajemnice elektryzują miłośników teorii spiskowych. Nasza wciąż ograniczona wiedza o kosmosie pozostawia pole do przypuszczeń i fantazji. Widać chociażby po niesłabnącej od lat popularności filmów i powieści o tematyce science-fiction. Zastanawiające są jednak wyniki przeprowadzonej w tym roku ankiety, według której większość Amerykanów wierzy w kosmitów. 

Zwolenników teorii o życiu w kosmosie nie brakuje również wśród osób publicznych uważanych za autorytety. Profesor Avi Loeb nie jest więc odosobniony. Mark Buchanan, amerykański dziennikarz popularnonaukowy, twierdzi na przykład, że przybysze z kosmosu mogą być „ekstremalnie niebezpieczni” i jako ludzkość „powinniśmy być wdzięczni, że do tej pory nie udało nam się nawiązać z nimi kontaktu”. Skąd taka ponura teoria? Według Buchanana, Ziemia jest dość młodą planetą i większość ciał niebieskich w kosmosie liczy sobie znacznie więcej lat. To ma z kolei wskazywać na większe zaawansowanie technologiczne rzekomych kosmitów. 

Źródło: Cornell Univeristy