Starsi lubią wspominać, jak to kiedyś było. Jednego nie można im odmówić. Kiedyś, a w zasadzie nawet jeszcze kilkanaście lat temu, zimy w Polsce rzeczywiście wyglądały zupełnie inaczej. Przede wszystkim był śnieg, a temperatury za oknem przypominały o tym, że styczeń to nie październik. Obecnie dzieci przywykły już do tego, że święta Bożego Narodzenia są „białe” tylko w filmach familijnych i na kartkach. Starsze pokolenia również odzwyczaiły się od mroźnych zim i kiedy w 2021 r. temperatury spadły poniżej -10 stopni Celsjusza media okrzyknęły tę anomalię „bestią ze wschodu”. Czy w tym roku czeka nas powtórka?

La Niña – co to jest?

La Niña (w języku hiszpańskim „mała dziewczynka”) – te dwa słowa są ostatnio coraz częściej powtarzane przez synoptyków. Co mają na myśli? Jest to wzorzec klimatyczny na Oceanie Spokojnym, który może wpływać na pogodę na całym świecie. Charakteryzuje się niskimi temperaturami. Może wywoływać zarówno susze, jak i powodzie. Dzieje się tak, ponieważ silniejsze niż zazwyczaj pasaty kierują więcej ciepłej wody w kierunku Azji. Wówczas Pacyfik wzdłuż wybrzeży obu Ameryk staje się chłodniejszy.

Naukowcy ustalili, że w tym roku La Niña jest szczególnie aktywna. To oznacza, że zima na południowej półkuli będzie cieplejsza niż zazwyczaj, a północnej chłodniejsza. Innym następstwem zmiany kierunków wiatrów i temperatury oceanów mogą być również częstsze huragany.

Według prognoz synoptyków z amerykańskiego rządu istnieje 90 proc. szans, że zbliżająca się zima upłynie właśnie pod znakiem La Niñy. Mieszkańcy półkoli północnej mają odczuwać jej wpływy do wiosny oraz od marca do maja 2022 r.

Przeciwieństwem La Niñy jest El Niño, czyli „mały chłopiec”. Ciepłe przypływy Oceanu Spokojnego jako pierwsi zaobserwowali rybacy z Ameryki Południowej w XVII w. Zjawisko to również może znacząco wpłynąć na pogodę w wielu krajach. Cieplejsze wody powodują, że strumieniowy prąd Pacyfiku zmienia kierunek, przez co w Kanadzie i na północy Stanów Zjednoczonych powietrze się osusza a temperatury rosną.

Zima w Europie

W niektórych miejscach w Europie zima pojawiła się tego roku wyjątkowo wcześnie. Już w połowie września pierwszy śnieg spadł w Finlandii. Biało zrobiło się w rejonie Kemi, Rovaniemi, Tornio i Oulu. O ile taka aura nie zaskakuje na północy Europy, o tyle nagły atak zimy w Chorwacji i Rumunii był niemałym zaskoczeniem. Niespodziewane załamanie pogody wywołał arktyczny front atmosferyczny. I tak na początku października w północno-zachodniej Chorwacji w górskich rejonach Rumunii również poprószyło. Temperatury szybko wróciły jednak do jesiennej normy, a śnieg zniknął.

Jeszcze wcześniej typowo zimowe obrazki mogliśmy oglądać w polskich górach. Pod koniec sierpnia śnieg utrudnił turystom wejście między innymi na Rysy. Eksperci od pogody nie łączą tych wydarzeń z wpływem La Niñy.

Zmiany klimatyczne na świecie

Zmiany klimatyczne to problem całego świata. Jak na razie nie wszystkie regiony doświadczają ich tak samo. Efekty globalnego ocieplenia szczególnie widać na Antarktydzie i w Arktyce. Klimatolodzy oszacowali, że ilość lodu stopionego latem 2021 r. na Grenlandii odpowiada powierzchni stanu Floryda. To 170 kilometrów kwadratowych i 8,5 miliarda ton masy.

W tym samym czasie Ameryka Północna borykała się z dotkliwą suszą, która doprowadziła do dramatycznego spadku poziomu wód w wielu akwenach, między innymi w rzece Kolorado. Fala upałów na wybrzeżu Pacyfiku doprowadziła z kolei do śmierci ponad miliarda stworzeń morskich. Anomalii pogodowych nie brakowało również po drugiej stronie Atlantyku. Przez Europę Zachodnią przeszły obfite ulewy, nietypowe dla tego regionu.

Źródło: Reuters