Nowe badania wskazujące, że ogromne lasy Rosji magazynują więcej węgla niż wcześniej szacowano, wydają się być dobrą wiadomością. Przecież ten węgiel jest pochłaniany z atmosfery, więc to dobrze, prawda? Oczywiście, sam naturalny proces jakiego dokonują drzewa jest jak najbardziej pozytywny. Naukowcy obawiają się jednak, że Rosja zaliczy ten pochłaniany węgiel jako „offset” (czyli odliczy sobie jego dozwoloną przez międzynarodowe zobowiązania ilość od dozwolonych emisji), co pozwoliłoby na dalsze niekontrolowane uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery. Rosja, posiada największy obszar lasów na naszej planecie, na którym rośnie ponad jedna piąta wszystkich drzew na świecie. Nowe badania wykazały, że w miarę jak drzewa te rosną szybciej w cieplejszym klimacie i pokrywają coraz więcej terenów na północy kraju, pochłaniają dwutlenek węgla z atmosfery w większym stopniu, niż wskazywałyby na to jakiekolwiek wcześniejsze szacunki.

Rosyjskie lasy borealne pochłaniają więcej dwutlenku węgla niż jest tracone w wyniku wylesiania w całych tropikach na Ziemi

To oczywiście dobra wiadomość dla globalnego klimatu, że przyroda w wielkiej, dzikiej Syberii pracuje na najwyższych obrotach. Ale klimatolodzy są coraz bardziej zaniepokojeni innym procesem, który przy tej okazji zachodzi. Chodzi o proces polityczny. W ostatnich miesiącach rząd Władimira Putina oświadczył bowiem, że zamierza wypełnić swoje zobowiązania klimatyczne w ramach porozumienia paryskiego z 2015 r. w dużej mierze poprzez zaliczenie absorpcji dwutlenku węgla przez Syberię jako kompensacji emisji przemysłowych kraju.

Naukowcy od dawna wiedzą, że mniej więcej połowa dwutlenku węgla wprowadzanego do atmosfery w wyniku spalania paliw kopalnych jest szybko z powrotem pochłaniana przez naturę. Ten „pochłaniacz" węgla dzieli się mniej więcej po równo między ekosystemy oceaniczne i lądowe, głównie lasy. Reszta pozostaje w powietrzu, gromadząc się i powodując efekt cieplarniany, który podnosi temperaturę.
W statystykach przedstawionych negocjatorom klimatycznym ONZ, Rosja już kompensuje sobie ponad jedną czwartą swoich krajowych emisji z paliw kopalnych pochłanianiem dwutlenku węgla przez lasy. Nowe ustalenia sugerują, że Rosja mogłaby albo zwiększyć ten udział, albo sprzedawać ilości pochłanianego dwutlenku węgla w formie kredytów węglowych firmom paliwowym (pozwalając im tym samym na większą emisję gazów cieplarnianych), które chciałyby zrównoważyć swoje własne emisje. Wygląda na to, że jest zdecydowana na jedno i drugie.

Potencjał jest ogromny, więc w czym problem?

Teoretycznie korporacje kwalifikowałyby się do otrzymania kredytów węglowych, poszerzając istniejący mechanizm pochłaniania dwutlenku węgla poprzez sadzenie drzew lub zapobieganie pożarom i nielegalnemu wyrębowi lasów. Według Anny Romanowskiej, dyrektor rosyjskiego rządowego Instytutu ds. Klimatu i Ekologii w Moskwie, ten „potencjał łagodzenia skutków” zmian klimatu w całej Rosji wynosi od 545 do 940 mln ton dwutlenku węgla rocznie. 

Jednak wielu klimatologów ma poważne wątpliwości co do takich szacunków i tego, na ile wykonalne będzie kiedykolwiek określenie wpływu bezpośrednich interwencji człowieka w zakresie łagodzenia skutków zmian klimatu. „Większość krajów, korzystając z bezpośrednich obserwacji, nie jest w stanie oddzielić bezpośrednich skutków wycinki lasów i odrostów od pośrednich skutków, takich jak wzrost temperatur i zmiany poziomu opadów" - powiedział Giacomo Grassi ze Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej. W rezultacie „nie można powiedzieć, jak wiele zmian biomasy jest wynikiem lepszego ludzkiego zarządzania, a jak wiele jest wynikiem czynników środowiskowych", twierdzi. Grassi i jego współpracownicy odkryli, że deklaracje narodów świata na temat tego, ile dwutlenku węgla pochłaniają ich lasy są każdego roku o około 5,5 miliarda ton wyższe niż szacunki niezależnych modeli naukowych. Luka powstaje „ponieważ rządy mają tendencję do przypisywania większości tej absorpcji dwutlenku węgla działaniom człowieka, podczas gdy modele uważają ją za naturalną" - powiedział Grassi. Różnica ta odpowiada ponad jednej dziesiątej światowych emisji spowodowanych spalaniem paliw kopalnych przez człowieka, co czyni ją główną przeszkodą na drodze do skutecznych porozumień w sprawie powstrzymania zmian klimatycznych.

ONZ ma rozwiązanie?

Problem ten jest dobrze znany klimatologom. Aby go zneutralizować, a jednocześnie nie zniechęcić światowych rządów do działania, Międzyrządowy Zespół ONZ ds. Zmian Klimatu (IPCC) opracował w 2019 r. nowe wytyczne. Zamiast pytać, czy wychwytywanie dwutlenku węgla jest spowodowane działalnością człowieka, czy nie, pytano, czy wychwytywanie dwutlenku węgla ma miejsce w lasach, które są „zarządzane" przez człowieka, czy nie. Na pozór, tego typu formalne szczegóły nie mają większego związku ze zmianami klimatu, o których zwykle rozmawia się przez pryzmat danych naukowych. Trzeba jednak pamiętać, że każde działanie na dużą skalę musi być podjęte przez poszczególne rządy, a te kalkulują na podstawie czynników politycznych, finansowych itp. Dlatego kwestia obliczania pochłanianych i uwalnianych ilości gazów cieplarnianych jest tak ważna.

Nawet jeśli naturalne mechanizmy ziemskich ekosystemów są w stanie przyczynić się  do zniwelowania skali globalnego ocieplenia, ludzkie kalkulacje dotyczące finansów mogą to wszystko zniweczyć. Z drugiej strony, nikomu nie są przecież na rękę bankructwa firm i  straty finansowe, które ostatecznie odbiją się na gospodarkach krajów i ich społeczeństwach. To delikatna materia, w której trzeba znaleźć rozwiązanie akceptowalne dla wszystkich stron. Kwestia ta dobrze pokazuje, jak wiele jest wciąż do zrobienia w sprawie zmian klimatycznych i jak wielowymiarowy jest to problem. W tym tygodniu amerykański wysłannik ds. klimatu John Kerry przebywał w Moskwie, aby przedyskutować z rosyjskimi urzędnikami, jak poprawić to, co on nazywa „globalnymi ambicjami klimatycznymi", przed kolejną konferencją klimatyczną ONZ w Glasgow w Szkocji w listopadzie. Miejmy nadzieję, że porozumienie zostanie osiągnięte.