Badania archeologiczne prowadzono na terenach zamieszkiwanych w XVII w. przez Indian Pueblo w stanie Nowy Meksyk. Okazuje się, że największe epidemie, które zdziesiątkowały Indian, nie nastąpiły zaraz po pierwszych kontaktach z najeźdźcami, ale około stu lat później, kiedy na podbitych terytoriach założono kościoły misyjne – dowodzą naukowcy z Harvard University (USA).
 

Zdziesiątkowanie populacji doprowadziło z kolei do zmian w środowisku, skutkujących m.in. niekontrolowanymi pożarami lasów.
 

Dotąd wielu naukowców uważało, że spadek liczebności populacji rdzennych mieszkańców Ameryki nastąpił zaraz po pierwszych kontaktach z Europejczykami. Inni z kolei sądzili, że był to proces nasilający się stopniowo.
 

Prof. Matt Liebmann i jego zespół prowadzili badania archeologiczne na terenach zajmowanych przez 18 wiosek indiańskich. Ich zdaniem, w ciągu zaledwie 60 lat populacja obniżyła się z ok. 6500 osób do mniej niż 900. Współwystępowało to w czasie z utworzeniem misji na terytoriach Indian.
 

Jak opisuje Liebmann, kontakty Europejczyków z Indianami na południowym zachodzie Ameryki Północnej rozpoczęły się w 1539 r. Epidemie zaczęły wybuchać po 1620 r. Gwałtowne zmniejszenie liczebności Indian Pueblo nastąpiło w latach 1620-1680.
 

„Pomyślcie, co to mogło oznaczać, gdy masz pokój pełen ludzi, po czym dziewięciu z dziesięciu umiera. Pomyślcie, jak to się przekładało na ich strukturę społeczną, gdy tracili ludzi znających się na tradycyjnej medycynie, liderów społecznych i religijnych, pomyślcie o ogromnym wpływie, jaki mogło to wywrzeć na ich kulturę i historię” - opisuje Liebmann.
 

Okazuje się jednak, że zmiany w obrębie populacji przełożyły się dodatkowo na zmiany środowiska przyrodniczego. Do opuszczonych wiosek zaczęła wkraczać przyroda, a indiańskie pola nie działały już jak bufory chroniące przed pożarami. Przez to zwiększył się obszar niekontrolowanych pożarów.
 

Źródło: PAP