W czasach zimnej wojny ZSRR zaprzeczał planom wysłania załogowej misji na Księżyc. Dopiero po latach okazało się, że radziecki program księżycowy był całkiem zaawansowany. Możliwe, że gdyby nie śmierć głównego inżyniera i twórcy radzieckiej potęgi kosmicznej Siergieja Korolowa, pierwszą flagą wbitą w Księżyc byłaby ta z sierpem i młotem.

Ale czasy się zmieniły. Choć nowa rywalizacja nie odbywa się w pełnej jawności, to widać, że kolejne plany Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej regularnie przedostają się do mediów. Nie tylko tych chińskich.

Chińskie plany podboju Księżyca

Tuż przed naszymi świętami w chińskiej telewizji wyemitowano godzinny wykład Wu Yanshenga, prezesa China Aerospace Science and Technology Corporation (CASC). Jest to główny wykonawca chińskiego programu kosmicznego. CASC buduje statki kosmiczne, rakiety Długi Marsz, rozwija także strategiczne i taktyczne systemy rakietowe dla wojska.

Innymi słowy, jest odpowiednikiem amerykańskiego giganta Lockheed Martin Corporation. Firmy, która buduje zarówno myśliwce F-35, jak i stoi za załogowym statkiem księżycowym Orion.

Animowany film, prezentowany jako podkład do wykładu Wu Yanshenga, pokazywał łączące się na orbicie Księżyca chińskie statki kosmiczne. Pojawił się także lądownik z chińską flagą. I wreszcie tajkonauci wbijający – podobnie jak ponad 50 lat temu uczynili to Neil Armstrong i Buzz Aldrin – flagę w księżycowy regolit.

Nowa chińska rakieta i statek załogowy

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że za tą animacją nie kryją się realne plany eksploracji Księżyca. Wiadomo, że CASC pracuje nad technologią umożliwiającą załogowe lądowanie na Księżycu. Wyżsi urzędnicy chińskiej agencji kosmicznej twierdzą nawet, że chińska krótkoterminowa misja księżycowa może być możliwa przed 2030 rokiem.

Opracowywana jest m.in. rakieta nowej generacji, której zadaniem będzie wyniesienie nowego statku załogowego w kierunku Księżyca. Trwają również prace nad chińskim lądownikiem księżycowym. Czy nie brzmi to jak powtórka z programu Artemis? Chińczycy chcą zbudować własną rakietę SLS, statek Orion i lądownik Starship. Wszystko do 2030 roku.

Rosyjsko-chińska współpraca kosmiczna

W marcu 2021 roku Chiny i Rosja podpisały umowę o współpracy na rzecz utworzenia Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych (ILRS). I właśnie to w tej chwili budzi największe obawy Amerykanów. W wydanym wówczas komunikacie można przeczytać m.in.:

„ILRS to kompleksowa baza eksperymentów naukowych z możliwością długoterminowego autonomicznego działania, zbudowana na powierzchni Księżyca i / lub na orbicie księżycowej, która przeprowadzi multidyscyplinarne i wieloobiektywne działania badawcze, takie jak eksploracja i wykorzystanie Księżyca, obserwacje oparte na Księżycu, podstawowe eksperymenty naukowe i weryfikacja techniczna”.

Ponownie trudno nie dostrzec analogii do założeń programu Artemis. Wygląda też na to, że chińska stacja ma powstać w tym samym miejscu, w którym zaplanowano lądowanie załóg misji Artemis. Czyli na południowym biegunie Księżyca.
 
W ciągu ostatnich kilku lat Pekin uruchomił serię automatycznych lądowników i łazików do zbierania próbek księżycowych. W tym po raz pierwszy w historii posadził łazik po niewidocznej stronie Księżyca. Ma również orbiter, lądownik i łazik na Marsie.

Na Księżycu są cenne zasoby

Amerykańskie wojsko również wyraźnie niepokoi się rozwijanymi przez Pekin systemami kosmicznymi, które mogą zagrozić amerykańskim satelitom. – Jest całkiem możliwe, że Chińczycy mogą nas dogonić, a nawet prześcignąć – powiedziała amerykańska generał Sił Kosmicznych Nina Armagno podczas wizyty w Australii. Działo się to w chwili, gdy Chiny wysyłały swoją 10. załogę na stację kosmiczną Shenzhou.

– Postęp, jaki poczynili, jest oszałamiający i oszałamiająco szybki – dodała. Niedawny raport Pentagonu dla Kongresu podkreślił też serię ostatnich skoków technologicznych chińskiego programu kosmicznego.

Co na Księżycu może być tak cenne, że aż warte konfliktu między dwoma mocarstwami? Hel-3. To pierwiastek mający być odpowiedzią na potrzebę ekologicznej energii termojądrowej, nie pozostawiającej odpadów promieniotwórczych. Na Ziemi jest to wyjątkowo rzadki izotop, ale na Księżycu jest go bardzo dużo.

Dlatego wiele wskazuje na to, że ten nowy wyścig kosmiczny, poza swoim militarnym charakterem, ma również w sobie coś z gorączki złota. Tylko tym razem będzie to gorączka helu.

Źródła: Politico, Universe Today, YouTube.