40-letni Leandro Mathias de Novaes przywiózł na badanie swoją matkę. Był prawnikiem popierającym posiadanie broni, o czym wielokrotnie opowiadał w mediach społecznościowych. Przed wejściem do pomieszczenia, gdzie znajdował się aparat do badań rezonansem magnetycznym (NMR albo MRI), został – zgodnie z procedurą – poproszony o odłożenie na bok wszystkich metalowych przedmiotów, jakie miał przy sobie.

Mężczyzna zlekceważył to polecenie. Wszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się aparat do badań MRI, z nabitym pistoletem ukrytym za paskiem. Kiedy badanie się rozpoczęło, doszło do nieszczęścia. Pole magnetyczne wytwarzane przez aparat było tak silne, że broń została wyrwana spod ubrania. Pistolet wystrzelił, a jego właściciel został trafiony w brzuch. Zmarł po dwóch tygodniach.

W pracowni NMR dopełniono wszystkich procedur

Do wypadku doszło w ośrodku Laboratorio Cura. W oficjalnym oświadczeniu, cytowanym przez „The Telegraph”, napisano: „Chcielibyśmy podkreślić, że pracownicy Cura przestrzegali wszystkich procedur wymaganych przez protokoły bezpieczeństwa. Zarówno pacjentka, jak i jej towarzysz zostali poprawnie poinformowani o zasadach wstępu do pokoju, gdzie przeprowadzono badanie, i ostrzeżeni o niebezpieczeństwie niezastosowania się do nich”.

Zarówno prawnik, jak i jego matka podpisali również formularz dotyczący badania. Jednak Brazylijczyk nie poinformował nikogo, że jest uzbrojony. Jak później poinformowano, miał wszystkie niezbędne zezwolenia na posiadanie broni.

Wypadki z udziałem aparatury MRI

Silne pole magnetyczne nie po raz pierwszy było przyczyną wypadku spowodowanego przez nie dość ostrożne postępowanie w pobliżu skanera MRI. Do tragicznego zdarzenia doszło w 2001 r. w szpitalu na przedmieściach Nowego Jorku. Zginął wówczas sześcioletni chłopiec, uderzony w głowę metalowym zbiornikiem na tlen, który został przyciągnięty przez aparaturę.

W 2002 r. w czasopiśmie „American Journal of Roentgenology” opisano przypadek oficera policji, który po służbie udał się na badanie rezonansem. Przez pomyłkę zabrał ze sobą broń do pomieszczenia z aparaturą i chciał ją położyć na szafce. Broń została wyszarpnięta z jego ręki, uderzyła w skaner i strzeliła w ścianę.

W 2013 r. policjant badał w nocy zgłoszenie o włamaniu do kliniki MRI w Illinois. Broń również została wyszarpnięta z jego ręki i przyciągnięta przez aparat. Tym razem nie doszło do strzałów. Natomiast kiedy w 2018 r. mężczyzna wszedł do pomieszania MRI z pistoletem ukrytym w kieszeni, został postrzelony w nogę.

W tym ostatnim przypadku schemat wypadku był podobny, jak w Brazylii. Pacjent został poproszony o pozbycie się wszystkich metalowych przedmiotów. Na pytanie, czy to zrobił, odpowiedział twierdząco – po czym udał się na badanie, mając broń w kieszeni. Technicy usłyszeli strzał. Mężczyzna wylądował w szpitalu z przestrzelonym udem, jednak udało mu się wrócić do zdrowia.

Jak działa aparat do badań rezonansem magnetycznym

Aparat do badania rezonansem magnetycznym wytwarza stałe pole magnetyczne. Jest ono bardzo silne – jego natężenie wynosi między 1,5 a 3 tesli. Dla porównania – ziemskie pole magnetyczne przy powierzchni to tylko 0,000065 tesli.

Pod wpływem pola magnetycznego zmienia się ułożenie protonów w atomach wodoru znajdujących się w organizmie. Atomy wodoru znajdują się we wszystkich tkankach i płynach ustrojowych organizmu – przede wszystkim w wodzie, stanowiącej 70 proc. masy ciała. Po ustawieniu w polu magnetycznym, atomy są pobudzane falami radiowymi. W efekcie oddają energię, co mierzy się, uzyskując obraz tkanek.


Źródła: The Telegraph, ScienceAlert.