Na myśl o 2020 roku większości z nas do głowy przychodzi wybuch pandemii koronawirusa. Dla pracowników i sympatyków Biebrzańskiego Parku Narodowego zeszłoroczna wiosna była trudnym czasem nie tylko ze względu na COVID-19, ale też, a może nawet przede wszystkim przez pożar, w którym spłonęło blisko 5,5 tys. hektarów cennych przyrodniczo terenów.

Film dokumentalny o pożarze Biebrzańskiego Parku Narodowego

Rok po tragedii na YouTube pojawił się kilkunastominutowy film dokumentalny, będący zapisem rozmów z pracownikami Biebrzańskiego Parku Narodowego, którzy nie tylko pomagali w walce żywiołem, ale też byli przewodnikami dla strażaków i innych służb. Niekomercyjna produkcja została zrealizowana w ramach współpracy wolontariackiej z Parkiem przez Karolinę Baranowską, Dominika Radeckiego, Jakuba Zagajewskiego i Piotra Łakomskiego.

Autorzy dokumentu chcieli pomoc w walce z pożarem. Nie udało im się wówczas skontaktować z pracownikami parku, ale pojechali na Podlasie i uwiecznili ogień na nagraniach, żeby następnie móc nagłośnić skalę tragedii.

Czy tej tragedii można było zapobiec?

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym trwał blisko tydzień, co spowodowało ogromne straty w ekosystemie. Zniszczeniu uległy tereny leśne i bagienne łąki wraz z miejscami lęgów i gniazdami takich ptaków jak żuraw, uszatka błotna czy czajka. Większe zwierzęta zdążyły uciec przed ogniem, ale wiele bezkręgowców zginęło.

Specjaliści są zgodni co do wpływu zmian klimatycznych na skalę zniszczeń. Na skutek globalnego ocieplenia wysychają nie tylko bagna, ale również najbardziej mokre siedliska. Szczęśliwie rok temu pożar nie dosiągł podziemnych torfów. Gdyby do tego doszło, straty byłyby już nieodwracalne. Obecnie zniszczone połacie Biebrzańskiego Parku Narodowego regenerują się, a proces ten obserwują naukowcy w ramach 5-letniego programu badawczego "Biebrza po pożarze ".