Do odkrycia doszło podczas prac w Sobiborze pod Włodawą, gdzie znajdował się obóz zagłady Żydów. Pewnego dnia więźniowie postanowili się przeciwstawić Niemocom: w październiku 1943 roku wybuchło powstanie. Aby zatrzeć ślady zbrodni, Niemcy usunęli baraki, zrównali teren i zasadzili  drzewa.

Badania na tym terenie trwają od dawna. Kilkanaście lat temu, grupa archeologów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu odkryła siedem masowych grobów. W Sobiborze oprócz polskich Żydów Niemcy zamordowali bowiem jeszcze około 35 tys. Żydów z Holandii i około 25 tys. ze Słowacji.

Mazurek i Haimi prowadzą wspólnie badania od 2007 roku.
 - Ta współpraca ma wymiar symboliczny. Pokazujemy, jak jesteśmy otwarci na przepływ informacji między Polską a Izraelem i że wyniki naszych prac są publicznie dostępne, dla wszystkich, którzy chcieliby się z nimi zapoznać - tłumaczy Gazecie Wyborczej Mazurek.

Celem archeologów od początku było odnalezienie pozostałości po komorach gazowych. Do tej pory udało się trafić na trakt, w którym Niemcy pędzili więźniów oraz plac, an którym był barak i drzewa. Archeolodzy znaleźli także ślady, które prowadziły spod jednego z baraków poza ogrodzenie. Prawdopodobnie wykopali go więźniowie z Sonderkommando, którzy na polecenie Niemców palili zwłoki zamordowanych Żydów.

- Na 99 procent tunel miał służyć ucieczce na wolność w kierunku torów kolejowych. Wykop miał szerokość człowieka przeciętnej postury. Raczej nikt z niego skorzystał. Są bowiem relacje byłych więźniów, że podkop odkryli Niemcy i dlatego rozstrzelali, a potem spalili całą załogę Sonderkommando - powiedział Gazecie Wyborczej Wojciech Mazurek. Źródło: gazeta.pl