Pracownicy organizacji praw człowieka potępili „średniowieczny i brutalny spektakl” oglądany w stolicy stanu, Banda Aceh, przez kilkudziesięciu gapiów, urzędników i policjantów. Matka jednego z mężczyzn zemdlała podczas wymierzania kary jej synowi.

Był to trzeci raz, gdy w Aceh wymierzono karę cielesną za kontakty homoseksualne. Od ponad 5 lat w tej konserwatywnej prowincji obowiązują zasady szariatu. Uznanie prawa do samostanowienia w tym zakresie było elementem umowy pokojowej z rządem centralnym dotyczącej autonomii dla regionu od dekad targanego wojną domową.

27-latek i 29-latek zostali aresztowani w listopadzie po tym jak tłum włamał się do ich mieszkania przyłapując rzekomo w trakcie stosunku seksualnego. Sąd szariacki skazał ich w grudniu na 80 uderzeń rattanowym kijem, ale wyrok zredukowano za czas spędzony w areszcie.

Tego samego dnia kat obił kijem 4 inne osoby. 17 uderzeń dostali cudzołożnicy a 40 uderzeń przyłapani na piciu alkoholu. Podobną karę otrzymują też kobiety zakładające zbyt przylegające do ciała stroje oraz oddający się hazardowi.

- Wszyscy powinni potępiać władze Aceh za tę brutalną, średniowieczną karę za coś, co nigdy nie powinno być uznane za przestępstwo. To porażka prezydenta Joko Widodo, który nie powstrzymał tego aktu przemocy – stwierdził Phil Robertson, wicedyrektor azjatyckiego oddziału Human Right Watch.

W pozostałych prowincjach Indonezji związki homoseksualne nie są nielegalne, niemniej w ostatnich latach osoby deklarujące się jako należące do wspólnoty LGBTQ+ coraz częściej padają ofiarami nietolerancji, przemocy werbalnej czy wręcz fizycznej. Policja regularnie prześladuje takie osoby nadużywając przepisów zwalczających pornografię.​