Potorous gilbertii to najbardziej zagrożony torbacz Australii i jeden z najrzadszych na świecie krytycznie zagrożonych ssaków. Swoją angielską nazwę – Gilbert's potoroo – zawdzięcza przyrodnikowi Johnowi Gilbertowi, który po raz pierwszy opisał zwierzaka w 1838 r. W latach 70. XIX wieku uważano, że niewielskie ssaki wyginęły, do czego miały przyczynić się inwazyjne gatunki drapieżników i polowania Aborygenów. Dopiero w 1994 r. odkryto ich niewielką populację w rezerwacie przyrody Two Peoples Bay (Australia Zachodnia). Biolodzy zwracają uwagę na zasługę księcia Filipa w uratowaniu Potorous gilbertii przed całkowitym wyginięciem. Mąż królowej Elżbiety II zrobił to jednak nieświadomie.

Książęca ingerencja

W 1962 r. książę Filip poparł objęcie terenów Two Peoples Bay ochroną. Jego celem było co prawda zabezpieczenie innego gatunku, ale dzięki temu, że obszar pozostał nietknięty przez wiele lat, w spokoju rozwijały się tam również torbacze uznane za wymarłe. Lokalni przyrodnicy mają dobre wieści. Populacja Potorous gilbertii przekroczyła ostatnio 100 osobników i wszystko wskazuje na to, że torbacze mają spore szanse na przedłużenie żywotności swojego gatunku.

Co dokładnie wydarzyło się podczas wizyty księcia Filipa w Perth? Brytyjczyk zaprotestował przeciwko niszczeniu buszu wokół Two Peoples Bay, gdzie miała stanąć zabudowa mieszkaniowa. Chciał w ten sposób ocalić zagrożonego wyginięciem gąszczaka krzykliwego. Podobnie jak Potorous gilbertii ptaki te od dawna były uważane za wymarłe, jednak rok wcześniej naukowcy odkryli ich niewielką populację właśnie w Two Peoples Bay. Australijczycy uszanowali wolę księcia i w 1967 r. na wspomnianym terenie zamiast osiedli wytyczono rezerwat przyrody.

Najrzadszy torbacz w Australii

Dopiero w latach 90. okazało się, że ochrona objęła nie tylko gąszczaka krzykliwego, ale również wyjątkowego torbacza. W rozmowie z „The Times” biolożka ewolucyjna Elizabeth Sinclair wspomina, że początkowo nie wierzyła w to, co znalazła. Na drugi dzień trafiła na kolejne osobniki Potorous gilbertii i wtedy nie miała już żadnych wątpliwości.

Dr Jackie Courtenay z Gilbert's Potoroo Action Group ma nadzieję, że biologom uda się znaleźć więcej przestrzeni, w których torbacze będą mogły w spokoju odbudowywać swoją populację. Ich największymi naturalnymi wrogami są lisy i pytony. Ważne też, żeby Potorous gilbertii miały pod dostatkiem grzybów, które są ich ulubionym przysmakiem.

Źródło: „The Times”