Obaj urodzeni w 1810 roku geniusze romantycznej muzyki poznali się osobiście, mając zaledwie po 22 lata, w Lipsku, za pośrednictwem Felixa Mendelssohna. Stanowili raczej swoje przeciwieństwo. Finezyjny indywidualista skupiony niemal wyłącznie na fortepianie, jakim był Chopin nie cenił zbytnio prostolinijnego w formułowaniu myśli muzycznej Schumanna, który na dodatek miał również ambicje literackie, a swą działalność krytyka muzycznego traktował nie mniej poważnie niż kompozytorską. W 1834 r. założył własne pismo muzyczne „Neue Zeitschrift fur Musik”, redagując je osobiście przez 10 lat – wznowione w XX w. istnieje do dziś. Był zachwycony muzyką Chopina i tak o niej pisał: „Gdyby potężny monarcha, samodzierżawca Północy wiedział, jak niebezpieczny wróg zagraża mu w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, zakazałby tej muzyki. Utwory Chopina to armaty ukryte wśród kwiatów.” Zadedykował Chopinowi swój fortepianowy cykl Kreisleriana, a Chopin zrewanżował się mu Balladą F-dur. Inny wybitny kompozytor tamtych czasów, Franz Liszt pisał o Fryderyku: „W jego postawie tyle było dystynkcji, a jego maniery nosiły takie piętno dobrego wychowania, ze w Paryżu traktowano go jak księcia”.

Tekst: Agnieszka Budo