Informację o szczęśliwym zakończeniu przez cały zespół zimowego wejścia na K2 podał Chhang Dawa Sherpa, kierownik zespołu Seven Summit Treks. Według serwisu informacyjnego pobliskiego miasta Skardu, o godz. 14 miejscowego czasu (21 godzin po zejściu ze szczytu i 16 godzin po dotarciu do obozu C3) „wszyscy nepalscy wspinacze, cali i zdrowi, byli już w obozie bazowym”.

Według niepotwierdzonych informacji Islandczyk John Snorri Sigurjónsson oraz pakistański duet ojca z synem, Muhammad Ali oraz Sajad Ali Sadpara będą chcieli w najbliższych 3 dniach wejść na szczyt bez tlenu. Po drodze będą zapewne korzystać z lin pozostawionych przez słynną już Dziesiątkę Szerpów (właściwie 9 i jednego Ghurkę), którzy na K2 wchodzili wspierając się butlami z tlenem.

fot. Chhang Dawa Sherpa/Facebook

Snorri najnowszy wpis na mediach społecznościowych poświęcił pamięci tragicznie zmarłego kolegi z Hiszpanii. W chwili pisania tego artykułu Islandczyk oraz panowie Sadarpa byli w obozie trzecim, w którym w 5 godzin po zdobyciu szczytu pierwotnie odpoczywać miało 8 z 10 zdobywców szczytu przed zejściem do obozu bazowego. Natychmiast w drogę powrotną chcieli ruszyć Sona Szerpa (zespół SST) oraz Gelje Szerpa (zespół Nirmala Purja). Ostatecznie, przynajmniej według serwisu Explorers Web, cała dziesiątka została na C3 i na dół poszli tak, jak zdobywali szczyt, razem.

Do sieci trafiły słowa i zdjęcia upamiętniające ten historyczny moment oraz dowód wielkiego sukcesu Nepalczyków:

"Niemożliwe stało się możliwe. K2 zimą - historia stworzona dla ludzkości, historia stworzona dla Nepalu!" - tymi słowami ogłosił Nirmal Purja/Twitter historyczny wyczyn Nepalczyków

 

"Cześć wszystkim ze szczytu K2, po raz pierwszy zimą!" - pierwsze zdjęcie prosto ze szczytu opublikował kierownik wyprawy, Seven Summit Treks Chhang Dawa Sherpa na Facebooku:

Nepalscy wspinacze zdołali pokonać drogę w górę i za to wszyscy będą ich pamiętać, ale – paradoksalnie – to droga w dół bywa często najtrudniejszym etapem wyprawy. Zejście kilka kilometrów w dół odbywa się w warunkach wycieńczenia, bo organizm wymęczony wspinaczką przez kilkanaście godzin pozbawiony był też odpowiedniej dawki tlenu. Jak zauważa amerykańskie wydanie „National Geographic”, na każdych trzech wspinaczy, którzy docierają do szczytu K2, przynajmniej jeden ginie po drodze. A wielu śmiałków umiera właśnie w drodze w dół.

Świadkami wejścia zdobywców szczytu do obozu bazowego był m.in. polsko – portugalski duet Magdalena Gorzkowska oraz Oswald Rodrigo Pereira. Para uczestniczyła wcześniej w akcji ratunkowej Mingote, znosząc ciężko rannego z góry. Wydarzenia poprzedniej doby Gorzkowska skomentowała dla stacji TVP Info. Chwaliła m.in. świetną współpracę Nepalczyków i ich nastawienie mentalne.

 

 

Oni byli bardzo nastawieni na to, by wejść jako pierwsi. Nie ukrywam, że bardzo musieli zaryzykować; poszli na całość. Prognozy były takie, że w czwartek miało wiać, ale pogoda się zmieniła i sprzyjała im – powiedziała polska wspinaczka, która zdobyła do tej pory trzy ośmiotysięczniki: Mount Everest, Makalu i Manaslu. Wyjaśniła, że nadal chce zaatakować szczyt i czeka teraz na okno pogodowe. Okazja pojawić się może dopiero za kilka dni, bo w najbliższym czasie spodziewane są silne wichury. ​