Tajemnicze światła na nocnym niebie bardzo często wywołują niemałe poruszenie. Szczególnie gdy są to wiązki, które przybierają zastanawiające i dziwne kształty. Ponadto znikają równie szybko, jak się pojawiają. To wszystko sprawia, że pojawiają się także uzasadnione pytania o ich pochodzenie. W ciągu ostatnich kilku tygodni m.in. nad Hawajami kilkukrotnie pojawiły się „wiry” i „spirale” oraz zjawiska, które przypominały charakterystyczny kod, znany z kultowego filmu Matrix.

Czym jest olbrzymi czerwony pierścień nad Włochami?

Tym razem to w Europie, a dokładniej nad Włochami, zaobserwowano czerwoną świetlną aureolę. Pojawiła się w okolicach miasteczka Possagno, które znajduje się w regionie Wenecja Euganejska, w północnej części kraju. Wydarzenie zarejestrował fotograf przyrody Valter Binotto, który 27 marca udostępnił zdjęcie na swoich mediach społecznościowych.

Fotografia wzbudziła spore zainteresowanie w internecie i od razu pojawiły się pytania o to, czym jest ten enigmatyczny pierścień? Niektórzy spekulowali, że być może to kolejne światło, które wyemitował satelita lub niezidentyfikowany obiekt latający, czyli UFO. Okazuje się jednak, że nic z tych rzeczy. Za zjawiskiem stała natura.

Co ciekawe, aureola wygląda, jakby unosiła się wyłącznie nad włoskim miasteczkiem. To jednak tylko złudzenie optyczne i efekt perspektywy ukazanej na zdjęciu. W rzeczywistości czerwony pierścień mógł mieć średnicę nawet 360 km. To oznacza, że był widoczny nad całym regionem oraz nad częścią Morza Adriatyckiego.

Nad Europą zaświecił „duszek”

Naukowcy twierdzą, że był to tak zwany sprite, który nazywany jest również duszkiem, chochlikiem, elfem lub krasnoludkiem. Za tymi uroczymi nazwami kryje się jednak niezwykłe zjawisko atmosferyczne, które związane jest z wielkoskalowym wylądowaniem elektrycznym. Powstaje w jonosferze w momencie burzy. Jest powiązanie z wyładowaniami z chmury do gruntu oraz pomiędzy chmurami.

Zjawisko to rozpoczyna się na wysokości ok. 70–90 km nad powierzchnią naszej planety. Dolna granica duszka jest obserwowana zazwyczaj na wysokości 40 km. Podczas wyładowania elektrycznego do Ziemi następuje neutralizacja ładunku chmury oraz gwałtowne przemieszczenie się swobodnych elektronów w górę.

Dochodzi wówczas do jonizacji atmosfery ponad regionem burzy. Natomiast azot i tlen zaczynają emitować światło o czerwonej barwie w górnej części duszka, dokładnie takie, jakie widoczne było nad Włochami. Z kolei w dolnej części pojawia się światło niebieskie. Największe duszki mogą rozciągać się nawet ponad 600 km nad ziemią.

Obserwacje duszków lub elfów są niezwykle trudne

Co ciekawe, zjawisko jest opisywane już od 1886 roku, a w przeszłości wielokrotnie było określane jako aktywność UFO. Po raz pierwszy zostało zarejestrowane za pomocą kamery w 1989 roku. Dokonał tego amerykański fizyk z University of Minnesota John Randolph wraz ze swoimi studentami. Udało im się uwiecznić dwie klatki, które przedstawiały jasne kolumny światła powyżej wierzchołków chmur burzowych w północnej części Minnesoty.

Zjawisko duszka trwa jednak niezwykle krótko. To zazwyczaj krótkie błyski, które znikają po upływie kilku milisekund. Właśnie dlatego ich obserwacja jest niezwykle trudna z perspektywy ziemskiej, a do ich obserwacji wykorzystuje się satelity. Valter Binotto może więc mówić o niesamowitym szczęściu.

Dziennikarze portalu spaceweather.com pokusili się nawet o stwierdzenie, że zdjęcie włoskiego fotografa jest „najlepszym w historii zdjęciem duszka z Ziemi”. Sam autor przyznaje, że to jednak nie pierwszy duszek, którego udało mu się uchwycić. Fotografuje je od 2019 roku, ale uchwycenie pierścienia nad Possagno, jest jego największym fotograficznym osiągnięciem.

Źródło: Valter Binotto.