Jeżeli przyjmiemy tezę, że Jezus jest Bogiem, należy zastanowić się nad tym, czym w ogóle jest wiaraPrzede wszystkim nie jest wiedzą i nie może jej zastępować. Oczywiście istnieją tutaj podobne aspiracje poznawcze, ale wiara może jedynie ją uzupełniać w sensie paranaukowym. Jeżeli w coś wierzymy, to tego nie wiemy.

Co to znaczy wiara?

Natomiast jeśli wiemy, to nie musimy już dłużej wierzyć. Angielski filozof John Locke twierdzi, że – rozum, jako różny od wiary i jako jej przeciwieństwo, to odkrywanie pewności albo prawdopodobieństwa takich zdań czy prawd, do jakich umysł dochodzi na drodze dedukcji, wyprowadzając je z idei, które zdobył, używając naturalnych swych władz poznawczych – twierdzi myśliciel.

– To znaczy: przez doznania zmysłowe lub refleksję. Z drugiej strony wiara jest uznaniem za prawdę takiego zdania, które nie powstało przez dedukcję rozumową, lecz zostało przyjęte dzięki zaufaniu do tego, kto je przedkłada, jako pochodzące od Boga i przekazane drogą nadnaturalną. Taki sposób odkrywania ludziom prawd nazywamy objawieniem – dodaje Locke.  

Dziś ponad 2 miliardy ludzi na świecie wierzy w Jezusa Chrystusa. Jednak czy to znaczy, że osoba ta istniała naprawdę? Czy są jakiekolwiek dowody na to, że Syn Boży naprawdę istniał?

Kto to jest Jezus Chrystus?

Najważniejszym źródłem historycznym, w którym dowiadujemy się o Jezusie, są cztery Ewangelie. Trzy synoptyczne (Mateusza, Łukasza i Marka) oraz Ewangelia Jana. Pierwsza trójka zawdzięcza swoją nazwę podobieństwu opisów, języka, słownictwa i stylu.

Istnieje teoria o istnieniu wczesnochrześcijańskiego dokumentu, zwanym Źródłem Q. Miał powstać przed ukształtowaniem się Nowego Testamentu. Hipotetycznie mógł powstać w Galilei w latach 50. Tekst mógł zawierać zbiór wypowiedzi Jezusa, z których później mieli korzystać Mateusz i Łukasz, pisząc swoje teksty. Niestety ów dokument – jeśli kiedykolwiek istniał – nie przetrwał do dziś.

Chrystus Pantokrator, mozaika z XII wieku w apsydzie katedry w Cefalù / fot. Andreas Wahra/Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Według historyków żaden z ewangelistów nie znał osobiście Jezusa. Bibliści twierdzą, że Ewangelia Marka została napisana ok. roku 70 n.e. Mateusza i Łukasza miały powstać po roku 80., a Jana po 90. Powstały zatem 40 lub 60 lat po ukrzyżowaniu. Eksperci zwracają uwagę również na fakt, że jedynie Jan i Mateusz mogli być świadkami życia Chrystusa.

Apostoł Jan był rybakiem z niższej klasy społecznej. To oznacza, że prawdopodobnie nie potrafił czytać ani pisać. W starożytności nie były to powszechnie nauczane umiejętności, a szkolnictwo było zarezerwowana dla ludzi bogatych. Co więcej, Jezus wraz z apostołami posługiwali się językiem aramejskim. Ewangelie w oryginale powstały natomiast w grece.

Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że te wyjątkowo sprawne literacko teksty napisane zostały przez osoby, które zawodowo parały się pisaniem. Warto jednak zaznaczyć, że żaden z ewangelistów nie twierdzi, że był apostołem. Pisma te są napisane w trzeciej osobie i niektórzy sugerują, że powstały anonimowo.

Imiona zostały autorom przypisane w celu nadania apostolskiego autorytetu dla kształtującej się wówczas religii. Można więc założyć, że domniemani Mateusz, Łukasz, Marek i Jan pisali owe teksty bazując na relacjach innych osób. Co w takim razie wiemy na podstawie Ewangelii? Jezus urodził się przed 4 rokiem p.n.e. za czasów Heroda Wielkiego. Swoje dzieciństwo spędził w Nazarecie. Działalność miał rozpocząć ok. 30 r. n.e., głosząc nadchodzące Królestwo Boże, nazywając siebie Mesjaszem. Zginął poprzez ukrzyżowanie na mocy wyroku Poncjusza Piłata.

Pisma niechrześcijańskie

W pismach rzymskich pojawia się wzmianka o kimś, kto nazywał się Jezus. Publiusz Korneliusz Tacyt w swoim tekście z 115 roku zatytułowanym „Roczniki” pisze tak: „Podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał.

Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany był na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników”.

Żydowski historyk Józef Flawiusz w „Dawnych dziejach Izraela” opisuje Jakuba Sprawiedliwego i pisze o nim, że był bratem Jezusa, który był przywódcą ruchu chrześcijan w Jerozolimie. „Festus już nie żył, a Albinus wyjechał; więc [Ananiasz] zwołał Sanhedryn i stawił przed sądem Jakuba, brata Jezusa zwanego Chrystusem, oraz kilku innych. Oskarżył ich o naruszenie prawa i skazał na ukamienowanie.” Historycy zwracają uwagę, że opis mógł być autentyczny, jednak samo sformułowanie o chrześcijanach nie zostało spisane przez autora.

Całun Turyński

Jest to płótno wykonane z lnu, w które miał zostać owinięty Jezus zaraz po zdjęciu z krzyża. Widoczne są na nim liczne ślady krwi i możemy zobaczyć odwzorowaną postać ludzką - od przodu i od tyłu. To jedna z ważniejszych relikwii Kościoła, która przechowywana jest we włoskim Turynie. Pierwsze wzmianki o całunie pojawiają się już w Ewangeliach.

Całun Turyński / Secundo Pia/Musée de l’Elysée, Rudolfinum/Wikimedia commons/Domena Publiczna

Jednak z naukowego punktu widzenia ten dowód jest nieprawdziwy. Badania wykonane przy użyciu metody zwanej datowanie radiowęglowe dowiodły, że nie pochodzi on z czasów, w których mógł żyć Jezus, lecz z XIV wieku. Oficjalnie Całun Turyński nie jest uznawany za autentyczne świadectwo istnienia Jezusa, ale niektórzy wierni wierzą w jego świętość.

Zwoje znad Morza Martwego

To zbiór dokumentów spisanych w trzech językach. Po hebrajsku, aramejsku i grecku. Odnaleziono je pomiędzy 1947–1956 r. w 11 grotach niedaleko ruin Kumran w Zachodnim Brzegu. W przypadku tego odkrycia archeologicznego również przydała się metoda datowania radiowęglowego.

Pozwoliło to ustalić, że zwoje mogły pochodzić z okresu, w którym żył Jezus. Możemy wyczytać w rękopisach wzmiankę o „prawym nauczycielu”. Niestety trudno określić kto nim był, ponieważ pisma nie wymieniają go z imienia. Dziś niektórzy twierdzą, że był nim Jezus, a inni podają to w wątpliwość. Kimkolwiek była ta osoba, raczej małe są szanse, że kiedykolwiek poznamy jej tożsamość.

Zwoje znad Morza Martwego / fot. Ardon Bar Hama/Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Z powodu braku należytych dowodów prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, czy Jezus Chrystus naprawdę istniał. Mamy bowiem do czynienia z bardzo znikomymi poszlakami oraz pismami, które są nierzadko podważane przez historyków i biblistów. Idąc tropem Locke’a, dopóki nie znajdziemy żadnego rzetelnego i namacalnego śladu na istnienie bądź nieistnienie Jezusa, wiara w niego będzie cały czas trwać, a on sam pozostanie w sferze sacrum. 

Źródło: Live Science, John Locke "Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego"