Marketingowcy z nowozelandzkiej agencji rządowej odpowiedzialnej za krajową turystykę postanowili w żartobliwy sposób zakazać podróżowania "pod wpływem społeczeństwa". Kampania Do Something New (z ang. "zrób coś nowego") ma zachęcić turystów do unikania stereotypowych zdjęć z podróży. Urzędnicy postanowili działać, kiedy zaobserwowali w mediach społecznościowych, że odwiedzający Nową Zelandię mają tendencję do powielania kadrów z najpopularniejszych miejsc.

- Jest tak wiele niesamowitych rzeczy do zrobienia w Nowej Zelandii, wykraczających poza trendy społeczne - mówi Bjoern Spreitzer, pracownik Tourism New Zeland, w rozmowie z serwisem Stuff.

 

Nowa Zelandia walczy z podróżniczymi stereotypami

Do sieci trafił już krótki filmik promujący kampanię Do Something New. Nowozelandzki komik Tom Sainsbury występuje w nim jako strażnik Oddziału Obserwacji Społecznych, który powstrzymuje ludzi przed robieniem sztampowych zdjęć na modłę influencerów.

Jedne z najpopularniejszych miejsc w Nowej Zelandii, przynajmniej pod kątem publikacji w mediach społecznościowych, to jezioro Wanaka oraz góra Roys Peak. Dla instagramerów są to niemal obowiązkowe punkty w planie podróży po Oceanii. Niemniej ważne jest sfotografowanie się w odpowiedniej pozie, przykładowo z rękami uniesionymi ku górze.

 

Oryginalność jest w cenie

W 2018 roku Internet obiegło zdjęcie przedstawiające długą kolejkę turystów na Roys Peak. Bynajmniej nie czekali oni na atak szczytowy, a zrobienie sobie zdjęcia w najbardziej fotogenicznym miejscu na górze. Fotka jest przezabawna, ale skłania też do refleksji nad postawami turystów z całego świata.

W ramach kampanii Do Something New podróżni są zachęcani do udostępniania swoich oryginalnych zdjęć pod hashtagiem #DoSomethingNewNZ. Dzięki temu będą mieli szansę na wygranie kuponu turystycznego do wykorzystania w Nowej Zelandii o wartości około 1300 zł.

Trzeba przyznać, że akcja wystartowała w bardzo trudnym czasie dla turystyki. Premier Nowej Zelandii, Jacinda Ardern, zapowiedziała, że ze względu na pandemię koronawirusa granice pozostaną zamknięte przez większą część tego roku. Ewentualne poluzowanie restrykcji może dotyczyć przyjezdnych z Australii oraz wysp położonych na Pacyfiku.