Zawsze, ilekroć wyjadę w nowe miejsce, jakiś fascynujący zakamarek świata, przywożę z niego coś niezwykłego, charakterystycznego dla tego miejsca. Podobnie robi moja przyjaciółka, która właśnie wróciła z Beninu i przywiozła ze sobą wykonaną z twardej skóry tykwę – kalabasz. To niezwykle użyteczny „pojemnik”. Można z niego korzystać jak z dzbana na wodę lub wypełnić ziarnami i potrząsać jak grzechotką. W Beninie przecięty na pół kalabasz wykorzystywany jest do składania w świątyniach ofiar lub symbolicznych przedmiotów. Tę niezwykłą tubę zdobią rzeźbione lub malowane wzory geometryczne albo wizerunki ludzi i zwierząt.
Najciekawsze jest jednak to, że w Abomey, w Beninie, wierzy się, że wszechświat jest jak okrągły kalabasz. Linia horyzontu znajduje się w miejscu, gdzie łączą się ze sobą dwa kawałki przeciętej tykwy. Po górnej części kalabasza poruszają się słońce, księżyc i gwiazdy. Ziemia jest płaska i pływa wewnątrz kuli tak, jak mniejszy kalabasz mógłby pływać w większym.
A co Wy przywozicie ze swoich podróży? Może macie w plecaku lub walizce ukryty wszechświat?

Tekst: Agnieszka Budo