Lem to kosmiczna kostka. CubeSat o wymiarach 20 x 20 x 20 cm. Jego podstawowym instrumentem badawczym jest teleskop o średnicy zaledwie 30 mm, ogniskowej 70 mm i stosunkowo szerokim polu widzenia (24 stopnie). To wystarczyło, by przez dekadę na orbicie niewielki polski satelita dokonał aż sześciu milionów obserwacji gwiazd jaśniejszych i gorętszych od Słońca.

10 lat pomiarów Lema

Dzięki Lemowi i drugiemu satelicie z konstelacji BRITE, polscy naukowcy badali mechanizmy transportu energii i momentu pędu działające we wnętrzach najgorętszych gwiazd.

– Lem dostarczył około sześciu milionów pomiarów z ponad 200 gwiazd różnego rodzaju. W tym gwiazd podwójnych, gwiazd gorących, chłodnych, pulsujących, gwiazd magnetycznych, z wiatrami i wielu innych. Było tego tak dużo, że nie potrafię wybrać obiektywnie najcenniejszych zebranych dzięki niemu danych – mówi profesor Gerald Haendler z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN.

To instytucja, która wraz z Centrum Badań Kosmicznych PAN tworzyła konsorcjum polskiej części systemu BRITE. Bo Lem to tylko jeden z pięciu satelitów składających się na kanadyjsko-austriacko-polską konstelację BRITE (ang. BRIght Target Explorer, czyli Badacz Jasnych Obiektów).

– Dla mnie samego najcenniejsze były te dane dotyczące gorących i pulsujących gwiazd. Dzięki możliwościom Lema dowiedzieliśmy się, jak szalenie skomplikowane są i jak wiele jeszcze musimy się o nich nauczyć – dodaje naukowiec. 

Historia pierwszego polskiego satelity naukowego

Autorem pomysłu na międzynarodową konstelację, a także planu naukowego i planów realizacji satelitów serii BRITE, był profesor Sławomir Ruciński, polski astronom wykładający na Uniwersytecie w Toronto.

Polską część projektu, czyli nanosatelity Lem i Heweliusz, sfinansowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Koszt opiewał na 16 mln złotych. Natomiast nazwy wyłoniono w konkursie. Nadanie imienia Lem pierwszemu z BRITE’ów zasugerował Michał Radomił Wiśniewski.

Rakieta Dniepr, przewożąca na pokładzie 33 niewielkie satelity, wystartowała 21 listopada 2013 dokładnie o godz. 8.10 naszego czasu. Lem oddzielił się od górnego stopnia rakiety po niespełna 16 minutach lotu. Równo godzinę i 38 minut po starcie nawiązano pierwszy kontakt. Trwał 12 minut. Testy trwały do 28 listopada, kiedy to rozpoczęła się faza naukowa.

Ta trwała do maja 2020 r. W tej chwili, choć Lem wciąż znajduje się na orbicie, nie dostarcza już danych astronomicznych, co wywołane jest usterką techniczną. Natomiast stacja naziemna w CAMK PAN nadal odbiera sygnał wysyłany przez Lema.

Duży sukces projektu BRITE

– Przed projektem BRITE nikt nie wierzył, iż można dokonać cennych naukowo pomiarów jasności gwiazd dzięki nanosatelitom. Tego typu pomiary wymagają bardzo precyzyjnego ustawienia teleskopu względem badanego obiektu. A trudno jest ustawić nanosatelity z taką precyzją. Ale projekt BRITE pokazał, że można tego dokonać, co otworzyło drogę wielu podobnym misjom – mówi prof. Haendler.

– Dzięki udziałowi w konsorcjum BRITE nauczyliśmy się budować naukowe nanosatelity w chwili, gdy wydawało się, iż takie urządzenia nie mogą służyć celom naukowym. Patrząc na rozwój technologii kosmicznych i fakt, że dzisiaj na orbitę wysyła się głównie niewielkie satelity funkcjonujące w konstelacjach, możemy śmiało powiedzieć, że byliśmy w awangardzie –  podkreśla dr hab. inż. Piotr Orleański, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN i jeden z inżynierów pracujących przy satelitach BRITE.

– Pełnowymiarowa makieta satelity Lem wciąż stoi przy wejściu do Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie. Przypomina nam, że nawet nieduży, ale dobrze skonstruowany instrument kosmiczny, może dokonać wielkich rzeczy – wyjaśnia uczony.

Wraz z Lemem na orbitę poleciała płytka z wygrawerowanymi podpisami osób zaangażowanych w opracowanie i budowę Lema. Wśród nich był jeden wyjątkowy – odcisk stópki nowonarodzonego dziecka Anny i Romana Wawrzaszków z Centrum Badań Kosmicznych PAN.