"Trudno jest nie czuć przytłoczenia" - krzyczy Kumar-Rao na kanałowej drodze jęczącej traktorami ciągnącymi worki z plewami wielkości domu. Spędziła lata dokumentując eksploatację zasobów wodnych Indii. "Nasze zaprzeczanie jest formą masowej ślepoty." Kumar-Rao chce znaleźć inną ślepą istotę, zagrożonego wymarciem suzu gangesowego, czy też delfina indyjskiego (Platanista gangetica minor), słodkowodnego kuzyna sławnego ssaka morskiego.

"Nie ma tu już bhulan!" - mówi elegancki mężczyzna, który nazywa siebie majorem Hindustani w pobliżu zapory Harike. Bhulan to lokalna nazwa delfina indyjskiego.

Major Hindustani to motocyklista wykonujący akrobacje. Pracuje w małym wędrownym cyrku. Z podwiniętymi rękawami koszuli, aby pokazać wybrzuszony biceps, wykonuje dla nas akrobacje kaskaderskie, umieszczając jedną nogę na siedzeniu swojego poruszającego się Royal Enfield, gdy my obserwujemy go w osłupieniu na cichym, błotnistym, reliktowym brzegu rzeki Bjas. Tak wygląda przemierzanie Indii. Spotykasz bardzo różne postacie w mało prawdopodobnych miejscach. Ale major Hindustani też okazuje się być ślepy. Kumar-Rao piszczy. Widzi delfiny przy brzegu. Samica i jej młode. Wznoszą się i opadają w błyszczących, brązowych prądach Bjas, przełamując powierzchnię z dźwiękiem przypominającym delikatny pocałunek.

Z ostatnich badań wynika, że w Bjas żyje nie więcej niż 11 delfinów indyjskich.

Promy na rzece Brahmaputra przywożą pracowników z odległych wiosek do ruchliwego miasta Dhuburi w stanie Assam. Drogi wodne stanowią najpowszechniejszy i najtańszy środek transportu ludzi i towarów w Indiach. / Photographs by John Stanmeyer/National Geographic

 

Ćambal: rzeka w Indiach symbolem powszechnej niesprawiedliwość

Problemy Indii mają różny charakter. Jeśli damy jej wystarczająco dużo czasu, woda pokonuje prawie wszystko. Kamień. Żelazo. Kość. Rzeki przebiły się przez stratygrafię samego czasu. Ale patriarchat przetrwał.

Jaka jest najczęstsza niesprawiedliwość widziana podczas wędrówki po świecie?

Nie tłumienie mniejszości etnicznych. Nie nietolerancja zakorzeniona w religii. Ani nierówności w dochodach. Nie. To wykluczenie kobiet z ewidencji korzyści i szans ludzkości. Żadne społeczeństwo nie jest całkowicie uodpornione. Połowie z ponad siedmiu miliardów żyjących dziś homo sapiens odmawia się równego dostępu do władzy politycznej, zmusza się je do cięższej pracy i wynagradza się w mniejszym stopniu, ponieważ mają dwa chromosomy X. 

"Nie zaczynaj" - mówi Priyanka Borpujari, niezależna reporterka, która przyłącza się do wędrówki przez malowniczy wododział rzeki Ćambal w Radżastanie i Madhya Pradesh. "Jestem symboliczną pisarką 'problemów brązowych kobiet' na wielu konferencjach dziennikarskich. Czy nie mogę być czymś innym? Pisarką ekonomiczną? Analitykiem politycznym? Zagranicznym korespondentem?".

Zanim dotrzemy do różowego piaskowca na wzgórzach Ćambal, zatrzymujemy się na plantacji ryżu. Zarządzają nią wyłącznie kobiety. W testosteronowych Indiach jest to ciekawe.

"Kierujemy tu wszystkim. To konieczność" - mówi Saroj Devi Yadav, twarda, 62-letnia matka rodu. "Wszyscy mężczyźni wyjechali do pracy w mieście".