Martyna Wojciechowska: Panie generale, jak to jest oddalić się od Ziemi o 363 km i popatrzeć z dystansu na błękitną planetę?

Mirosław Hermaszewski: To coś szalenie onieśmielającego, ale to wcale nie tak daleko. Bo przecież sam kosmos jest nieskończony. A kosmonauci w większości krążą po orbicie okołoziemskiej. W kosmosie człowiek stawia dopiero pierwsze kroki, mimo że od lotu Gagarina minęły już 52 lata.

MW: Podczas Pana misji w 1978 r. wydarzeniem był sam fakt, że człowiek może polecieć w kosmos i przeżyć. Jakie cele stoją dziś przed eksploratorami przestrzeni kosmicznej? Lot załogowy na Marsa?

MH: Mars, to nie ulega wątpliwości. I nie chodzi o to, by przywieźć stamtąd kamienie do zbadania, bo ważniejsze są technologie, które powstaną przy okazji. Kosmonauta stoi przecież na szczycie wielkiej piramidy wynalazków – GPS, kamera cyfrowa, komórka, niektóre leki – to wszystko efekt badań prowadzonych w kosmosie. Ale potrzebne będą ogromne pieniądze, nie wyłoży ich jeden kraj. Może trzeba zbudować bazę na Księżycu? Mówi się, że jest tam dużo helu-3. Ten pierwiastek rozwiązałby problemy energetyczne naszej planety. Mamy go w oceanach, ale w śladowej ilości. Gdyby dało się go pozyskiwać z Księżyca, skok cywilizacyjny byłby ogromny!

MW:Relacjonujemy te badania na naszych łamach, a dziś w imieniu swoim i czytelników NG chciałabym przekazać Panu flagę, która symbolizuje 125 lat eksploracji świata, więc także przestrzeni kosmicznej.

MH:Za rok będzie to już 126 lat – tyle, ile moich okrążeń wokół Ziemi! To dla mnie szczególne wyróżnienie, bo NG to mój ulubiony periodyk, a żółta ramka to wyzwanie stawiane nam przez wielki, ciekawy, kolorowy świat, choć wśród tych kolorów czasem brak różowego. Flaga zajmie zaszczytne miejsce w moim pokoju pełnym pamiątek. Wiem, że nie jestem jej jedynym kawalerem, ale ta jest moja. I może jeszcze całego świata lotniczego.

Rozmowa z Mirosławem Hermaszewskim - wideo cz. II Rozmowa z Mirosławem Hermaszewskim - wideo cz. III