Historia bez kofeiny

Uwaga! Czas na fanfary i serdecznie życzenia – kawa bezkofeinowa jest z nami już 114 lat. Patent na napar smakujący bardzo podobnie, ale pozbawiony pobudzającego czynnika został złożony do urzędu przez Ludwiga Roseliusa w 1906 roku. Roselius to niezwykły przypadek człowieka-zagadki. Z jednej strony był wielkim miłośnikiem sztyki awangardowej, a z drugiej dwukrotnie starał się dołączyć do nazistowskiej partii NSDAP i dwukrotnie jego wniosek został odrzucony. Powód? Zbyt liberalne poglądy.

Poza zaskakującym światopoglądem, Roseliusa charakteryzowała także trudna miłość do kawy. Był synem zawodowego smakosza czarnego napoju, co powodowało, że darzył kawę wielkim respektem, ale też widział niepokojące skutki przyjmowania nadmiaru kofeiny. Po kilku miesiącach prób stworzył recepturę, która zakładała użycie benzenu jako rozpuszczalnika kofeiny w naparze. Pierwszy projekt miał jedną zasadniczą wadę – był silnie toksyczny. Niemniej Roseliusowi udało się stworzyć silną markę znaną w Niemczech jako Kaffe HAG, w USA występującą pod nazwą Dekofa.

Jak się produkuje kawę bezkofeinową?

Całą światową produkcję kawy bezkofeinowej można podzielić na dwie najpopularniejsze metody: wykorzystujące chemiczne rozpuszczalniki i opierające się na działaniu wody. Produkcję kawy bezkofeinowej przeprowadza się w specjalnych fabrykach, których większość znajduje się na terenie Kanady, Meksyku i Europy. 

Rozpuszczanie chemiczne

Ta metoda opiera się na rozwiązaniu Roseliusa, ale wykorzystuje dużo bezpieczniejsze substancje chemiczne – chlorek etylenu (CH2Cl2) i octan etylu (CH3COOC2H5). Zebrane z drzew zielone ziarna poddaje się działaniu pary wodnej, co zwiększa ich objętość, a następnie zanurza się je na kilka godzin w rozpuszczalniku. Związki chemiczne łączą się z kofeiną, którą następnie razem z wodą się odparowuje. Co ciekawe, substancje nie mają wpływu na właściwości smakowe kawy, dzięki czemu do złudzenia przypomina ona swoją kofeinową wersję. To najpopularniejsza metoda produkcji kaw bezkofeinowych i stanowi zdecydowanie ponad połowę światowej produkcji. Ciekawostką jest fakt, że odparowana z ziaren kofeina zostaje dalej sprzedana innym producentom, zwykle produktów farmakologicznych i napojów energetycznych. 

Metod wodna

W tej metodzie rozróżnia się dwie konkretne techniki, które są właściwe dla osobnych fabryk. Swiss Mountain Water to technologia wykorzystywana w kanadyjskiej fabryce w Vancouver, a Mountain Water Proces jest charakterystyczna dla fabryki w Vercruz w Meksyku. Opiera opierają się na tym samym procesie, a różnica polega na właściwościach wykorzystywanej wody. W bardzo dużym skrócie zielone ziarna moczy się tak długo w wodzie aż przenikną do niej wszystkie rozpuszczalne składniki, w tym kofeina. Jak łatwo się domyślić, razem z kofeiną odpływają wszystkie substancje odpowiedzialne za smak, więc później następuje odwrócenie procesu. Z wody odfiltrowuje się kofeinę, a następnie raz jeszcze zalewa się nią ziarna. W ten sposób substancje odpowiedzialne za smak wracają do ziaren. 

Jak wpływa na zdrowie i czy smakuje?

Oba opisane powyżej procesy są skomplikowane i drogie w produkcji, więc uważnemu czytelnikowi szybko pojawi się w głowie pytanie – skoro tyle z tym zamieszania, to po co się męczyć? Okazuje się, że grupa osób, która chciałaby się napić pysznej kawy, ale nie ma ochoty na pobudzającą kofeinę jest całkiem spora. Na czele znajdują się osoby, które mają problemu z nadciśnieniem, a także kobiety w ciąży. Dla nich normalne wartości kofeiny w kawie mogą być szkodliwe. W tym momencie należy podkreślić, że w przypadku zdrowych, dorosłych osób nie ma badań pokazujących negatywny wpływ kofeiny na organizm. Oczywiście, wszystko z zachowaniem odpowiednich ilości. W przypadku dorosłego człowieka wynoszą one około 300 mg kofeiny dziennie, co odpowiada aż 5 filiżankom czarnego napoju! 

Na koniec sprawa najważniejsza czyli smak. Powiedzmy sobie szczerze – wszyscy jesteśmy skłonni do niegroźnie szkodliwych produktów, jeśli są naprawdę pyszne. Ostatecznie frytki z majonezem nie pomagają w zgubieniu nadmiaru kilogramów, a dobry drink nie jest idealnym izotonikiem. W przypadku kawy bezkofeinowej sprawy mają się niejednoznacznie. Istnieją na rynku kawy, które nie zawierają pobudzającego czynnika i są do złudzenia podobne do normalnych ziaren. Jednak większość bezkofeinowych kaw przypomina kazus piwa bezalkoholowego. Jeśli jest naprawdę dobrej jakości to jest smaczne, ale prawdziwi miłośnicy zawsze poczują różnicę. Podsumowując – dobra kawa bezkofeinowa to nie Złoty Graal i da się ją kupić, ale nic nie zastąpi doskonale przygotowanej kawy z kofeiną, która stawia na nogi.

CZYTAJ: Jak wybrać kawę specialty, czyli opakowanie prawdę ci powie

ZOBACZ TEŻ: Cupping kawowy, czyli wydarzenie dla miłośników siorbania