National Geographic 12/21

ZA NAMI 17. JUŻ EDYCJA Wielkiego Konkursu Fotograficznego National Geographic – wyjątkowa, bo organizowana w czasie pandemii, która radykalnie zmieniła nasze życie i przyzwyczajenia. Znalazło to odbicie w nadesłanych na konkurs i nagrodzonych fotografiach. Większość z nich zrobiona została w Polsce, tematem wielu stała się też nasza nowa, naznaczona społecznymi ograniczeniami rzeczywistość. Mam nadzieję, że zdjęcia finalistów tegorocznego WKF-u nie tylko jury, ale również Państwa nie pozostawią obojętnymi. Z pandemią związany jest też raport Jakuba Rybickiego o tym,

co się dzieje z produkowanymi na masową skalę i powszechnie używanymi maseczkami, gdy już spełnią swoją funkcję. Kiedyś zwykle wracaliśmy się do domu po zapominane klucze czy telefon, dziś robię to, ilekroć zapomnę zabrać ze sobą maseczki. Stała się ona częścią naszej codziennej egzystencji i zapewne długo jeszcze nią pozostanie. Większość niniejszego wydania magazynu poświęcamy jednak jednemu z najbardziej niesamowitych spektakli natury, – sezonowej migracji wielkich zwierząt odbywającej się co roku na równinach wschodniej Afryki. Jak to się dzieje, że milionowe stada antylop i zebr podejmują trudy wędrówki przez tysiące kilometrów, pokonując po drodze rwący nurt rzeki Mara, w którym czekają na nie wygłodniałe krokodyle? – Na Serengeti powracam nieprzerwanie od 25 lat i nigdy nie utraciło dla mnie swego uroku. Nie ma lepszego miejsca na Ziemi do fotografowania dzikiej przyrody – mówi fotograf Charlie Hamilton James, który przez dwa lata pracował tam na zlecenie NG. Na potwierdzenie tych słów prezentujemy Wam jego dokonania.

Dziękuję, że czytasz National Geographic.