National Geographic 11/21

PAUL SALOPEK jest prawie w połowie najbardziej nieprawdopodobnej wędrówki, jaką można sobie wyobrazić: liczącego 39 tys. km marszu dookoła globu śladami naszych przodków – z Afryki na czubek Ameryki Południowej. Dotychczas spędził w drodze prawie dziewięć lat, krok po kroku doświadczając naszego szalonego świata. Miałem prosty cel – wyjaśnia dwukrotny zdobywca Nagrody Pulitzera. Zwolnić, złapać oddech, nabrać dystansu do pracy. Świat miał jednak inne plany: apokaliptyczne kryzysy klimatyczne, przymusowe migracje, populistyczne rewolty, koronawirus. A do tego wszystkiego na początku bieżącego roku Paul wszedł na teren Birmy, gdzie doszło do zamachu stanu.

Towarzystwo National Geographic od początku było głównym sponsorem przedsięwzięcia, które Paul nazwał Out of Eden Walk (Wyjście z Raju). Tekst Paula w tym numerze magazynu jest dziesiątym opublikowanym podczas tej wędrówki, obok setek innych relacji z podróży, które autor przygotował dla nationalgeographic.com. Paul wielokrotnie opisywał mijane fortece i mury obronne. Pozwalały dawnym królestwom powstrzymać ataki nomadów, ale z drugiej strony zamknięcie sprzyjało polaryzacji politycznej, chaosowi walk dynastycznych, religijnemu fanatyzmowi (konflikt szyicko-sunnicki), nietolerancji, irracjonalnym czystkom. Paul maluje codzienne sceny w poruszających szczegółach. Na postoju ciężarówek w Dżibuti, gdzie Somalijczycy poczęstowali go herbatą,

Z pewnością byłem najbardziej uprzywilejowanym pieszym wędrowcem w promieniu 1,5 tys. km – wspomina. A jednak ci ludzie, którzy na pustyni widzieli konających z pragnienia towarzyszy, posłodzili mi herbatę, jakbym to ja głodował. Pisze też o uchodźcach – rozmaitych narodowości. W Jordanii rozmawia z rodzinami zbierającymi pomidory, którymi się z nim podzieliły. Za każdym zakrętem napotyka Syryjczyków, co nie dziwi, zważywszy, że ponad 6,5 mln z nich uciekło z kraju targanego wojną. Przez chwilę obserwowałam kryzys uchodźczy, gdy w 2014 r. na kilka dni dołączyłam do Paula. W tureckiej Sanliurfie Syryjczycy opowiadali nam o swej tęsknocie za ojczyzną i przekonaniu, że nigdy już jej nie zobaczą. Często w towarzystwie fotografa Johna Stanmeyera Paul Salopek dokumentuje świat w niepowtarzalny sposób. Jesteśmy dumni, że możemy pokazywać jego spojrzenie na nasze burzliwe czasy.

Dziękuję, że czytasz National Geographic.

T E K S T

S U S A N  G O L D B E RG