- Cztery rodzaje fal w jednym miejscu – po twarzy Maćka Rutkowskiego błąka się uśmiech. – Wybierasz to, na co akurat masz ochotę. Dla mnie Dalen to jeden z lepszych surferskich spotów w Szwecji. Warunki są doskonałe, udawało mi się osiągać niemal minutowe przejazdy na fali.
Maciej Rutkowski jest windsurferem i pierwszym polskim mistrzem świata PWA (Professional Windsurfers Association).

Krzysztof Jędrzejak
Do Skandynawii przyjechał wraz z ekipą, by przetestować tutejsze fale, ale też pojeździć trochę po trzech nordyckich krajach: Szwecji, Norwegii i Danii. Do Dalen trafili przeskakując promem z Polski do Karslkrony i później sunąc elektrycznymi samochodami po gładkich szwedzkich drogach na zachodnie wybrzeże kraju.

- Nigdy wcześniej nie byłem w Szwecji – mówi sportowiec. – Nie bardzo wiedziałem, czego się spodziewać. Przecząc stereotypom, Szwedzi okazali się niezwykle życzliwi i gościnni, a krajobrazy pełne zieleni i harmonii. No i są tu doskonałe warunki do pływania na desce.

W szwedzkim secret spocie

Tę gościnność potwierdził szwedzki surfer Tim Latte, który podpowiedział polskiej ekipie lokalizację jednego z tzw. secret spotów. Tego typu miejsca utrzymywane są w tajemnicy po to, by chronić je przed nadmiarem gości. Im więcej bowiem w jednym punkcie osób z deską na wodzie, tym trudniej o dobre pływanie. Tim podrzucił więc namiary GPS, ale ceną była obietnica, że pozostaną one tajemnicą.

Krzysztof Jędrzejak
- Nie ma mowy, żebyśmy tam trafili bez podpowiedzi – śmieje się Maciek. – Po długim kluczeniu szutrowymi drogami udało nam się w końcu dotrzeć do celu, pięknego miejsca z kamienistą plażą, różowym zachodem słońca i światowej klasy falą. 
Po kilku godzinach pływania w Dalen Maciek domknął więc dzień sesją na wodzie w kolejnym doskonałym punkcie.
- Na południu Europy nasze pojawienie się w takim miejscu wzbudziło by protesty miejscowych surferów – mówi. – W Szwecji natomiast szybko doszliśmy do porozumienia i choć nikt nas nie witał z otwartymi ramionami, nie było też żadnych problemów.
Podładowane nocą auta – okazuje się bowiem, że w Szwecji niemal każdy miejsce noclegowe oferuje dostęp do ładowarki – ruszyły następnego dnia w dalszą podróży. Cel: Norwegia!

Krzysztof Jędrzejak

Ku fiordom

Kręte drogi, skaliste klify i monumentalne panoramy – pełen zieleni szwedzki krajobraz szybko zmienił się niemal nie do poznania. Tym razem, zdając się na los, ekipa pokręciła się, rozglądając się po prostu za dobrym miejscem do pływania, by wylądować w końcu w Ørekroken na wyspie Kirkeøy. W sezonie letnim przyjeżdżają tu nie tylko surferzy, ale też osoby spragnione spokoju, kontaktu z naturą i ciszy. Fal nie ma tu dużych – spot stanowi niemal zamknięta zatoka – więc miejsce wybierają głównie korzystający z wiatru wind- i kitesurferzy. 

Krzysztof Jędrzejak
- Fajne miejsce, w którym odnajdą się wszyscy, niezależnie od poziomu umiejętności i wieku – mówi Maciek. – Spotkaliśmy tam sporo starszych osób. Zatoka znajduje się trochę pośród niczego, masz po prostu parking na trawie, na którym zresztą połowa aut to elektryki. Widać, że kwestie ekologicznego transportu są dla Norwegów ważne i to jest budujące. Będąc surferem, problemy środowiska widzę w sposób bezpośredni. Moja pasja polega przecież na byciu na wodzie i pośród natury - mówi.

Krzysztof Jędrzejak

I rzeczywiście, w kraju jest dziś dostępnych ponad 5 tys. drogowych stacji ładowania, a do tego dochodzą jeszcze punkty prywatne. Doskonała infrastruktura sprawiła, że dziś sprzedaje się tu więcej aut elektrycznych niż spalinowych.

Zobaczyć świat z poziomu wody 

Głównym celem ekipy w Norwegii był półwysep Lista, znany ze światowej klasy fal, ale też wymagających warunków.
- Już pierwsza fala zrzuciła mnie na skały – opowiada Maciek. – W tym miejscu trzeba nieustannie uważać. Ale daje świetne możliwości do pływania bez żagla, a przy okazji okolica jest malownicza: mały port, latarnia morska, drewniane domy.

Krzysztof Jędrzejak
Nasycona aktywnościami na wodzie ekipa wybrała się ku Lysefjorden. Sceneria jest oszałamiająca. Droga wspina się szalonymi serpentynami, pokonując spore przewyższenia, przebija się przed skały tunelami, biegnie szczytami kilkusetmetrowych klifów. Prowadzi ku wsiom w głębokich dolinach, z których największą uwagę przyciąga Lysebotn. Osada ma zaledwie trzynastu stałych mieszkańców, wszyscy jednak wygrali los na loterii: każdy dzień mogą zaczynać z widokiem, dla którego co roku przyjeżdża tu nawet 100 tys. turystów.

Krzysztof Jędrzejak
Maciek nie mógł oprzeć się, by spojrzeć na ten świat z poziomu wody i zdecydował się na krótką eskapadę na efoilu – desce, na której można pływać bez żagla i fal, gdyż hydroskrzydło napędzane jest elektrycznym akumulatorem.
- No i trochę się zagapiłem, pływając tak długo, aż efoil się rozładował – śmieje się. – Trzeba było więc wracać na tej mikrodesce wiosłując rękoma. Szybko wtedy odczuwasz na własnej skórze, jak te fiordy są ogromne. 

Krzysztof Jedrzejak

Hawaje Skandynawii

Rejs promem z norweskiego Stavanger do Danii okazał się podróżą łączącą dwa światy. Surowy, majestatyczny krajobraz fiordów zmienił się w łagodną i poukładaną przestrzeń duńskiej równiny. Celem była północ Jutlandii: Hanstholm oraz Klitmøller, okolice znane jako „Cold Hawaii”.
- To północnoeuropejska stolica sportów wodnych – mówi Maciek. – Region wypromowali Niemcy, a dziś pływają tu też Duńczycy, Polacy i Szwedzi.

Krzysztof Jedrzejak
Wokół kultowego miejsca szybko powstała społeczność i trenują tu dziś użytkownicy niemal każdego wodnego sprzętu – windsurfingu, surfingu, kite’ów, wingfoili, itd. Infrastruktura jest imponująca i dotyczy to także elektromobilności. Dziś już tak wiele osób przyjeżdża tu autami elektrycznymi, że nawet w wiejskich zagrodach można liczyć na możliwość podładowania baterii. 
- Nie mieliśmy szczęścia z pogodą, więc pływanie nie było idealne – mówi Rutkowski. – Ale zdążyliśmy na ostatni dzień rozgrywanego na miejscu Pucharu Świata PWA Juniorów i fajnie było zobaczyć nowe pokolenie sportowych zapaleńców w akcji.

Krzysztof Jedrzejak
„Cold Hawaii” to nie pojedynczy punkt, ale 31 zarejestrowanych miejsc idealnych do surfowania. Wokół nich rozciąga się Park Narodowy Thy z ciągnącymi się niemal po horyzont wrzosowiskami oraz usypanymi przez morze i wiatr piaskowymi wydmami. Jeżeli doda się do tego wsie z malowniczymi uprawami i jedne z najczystszych jezior w Danii, jasne staje się, że idealne spoty do pływanie na desce to nie jedyny atut Jutlandii.

Krzysztof Jedrzejak

Trzy ulubione miejsca Maćka Rutkowskiego do pływania na desce w Skandynawii:

  • Dalen, Szwecja
  • Pisserenna, Lista, Norwegia
  • Hanstholm, Dania

Oto cała ekipa wyprawy po Szwecji, Norwegii i Danii (od lewej): Daniel Dmytrów, Maciek Rutkowski, Krzysztof Jędrzejak, Łukasz Baliński, Karolina Kowalska / Krzysztof Jędrzejak