Wynika to z tego, że, jak głosi legenda, była ona piękną córką niezwykle bogatego człowieka. Przyjęła chrześcijaństwo i złożyła śluby czystości, więc odrzucała wszystkich pretendentów do swojej ręki. Nie podobało się to jej ojcu, który uwięził ją w wieży, głodził, a następnie, gdy nie ustąpiła, skazał na śmierć i sam osobiście ściął. Został ukarany – wkrótce potem zginął od uderzenia pioruna. Stało się to ponoć około 305 roku, choć pewności nie mamy, gdyż legenda nie uściśla tego zbyt dokładnie. Zresztą przyznać trzeba, że występuje w wielu różnych wersjach. Fakt faktem, że Barbara, dziewica-męczennica, stała się patronką wszystkich tych, którzy narażeni są na nagłą i niespodziewaną śmierć: marynarzy, żołnierzy, więźniów, górników, rybaków, tajnych drukarzy a nawet polskiego podziemia w czasie wojny. Dawnymi czasy w warszawskim kościele Najświętszej Marii Panny na Nowym Mieście w dniu 4 grudnia zbierali się rybacy i po porannym i wieczornym nabożeństwie rozdawali biednym ryby. Także każda nowo zbudowana łódź musiała być udekorowana wizerunkiem św. Barbary. Niemniej dzień 4 grudnia, czyli dzień św. Barbary jest najważniejszy dla górników, którzy, narażeni nieustannie na niebezpieczeństwo i utratę życia, modlili się do niej zarówno przed zjazdem w głąb kopalni, jak również po szychcie, w podziękowaniu za opiekę. To tak wielkie przywiązanie uzasadnia jedna z wersji legend o niej, która głosi, że uciekając przed ojcem schroniła się w głębi góry, która się przed nią rozstąpiła. Podobnie górnicy schodzą w głąb ziemi i pragną, by była dla nich bezpieczna.

Barbórka na Śląsku jest dniem wyjątkowym. Starym zwyczajem, odświętnie ubrani w galowe mundury i paradne czapki z pióropuszami górnicy, zbierają się rano w kopalni, by przemaszerować wspólnie do kościoła na nabożeństwo. Po mszy, w kopalni wydawany jest uroczysty obiad, a następnie najlepszym górnikom wręczane są szpady, noszone w dawnych czasach dla bezpieczeństwa. Warto zaznaczyć, że ten piękny przywilej nadawania szpady przywrócony został w XVIII wieku przez Stanisława Staszica i funkcjonuje do dziś. Odbywają się też „wyzwoliny” na górnika i, jak nakazuje stary obyczaj, właśnie w tym dniu każdy nowo mianowany górnik stawia swym kolegom „nieckę krupnioku” i godny „napitek”. W trakcie licznych festynów i zabaw odbywa się też „skakanie przez skórę”, czyli rodzaj specjalnego fartucha, bez którego pod ziemię nie schodzi żaden rębacz ani ładowacz. To także czas rodzinnych spotkań i często zdarza się, że uczestniczy w nich kilka górniczych pokoleń, które raczą się piwem i „warzonką” – alkoholem z korzeniami i miodem, podawanym na gorąco w kamionkowych garnuszkach.

Warto może powrócić do kultywowanego przez wieki zwyczaju dziewczęcych wróżb. W dniu św. Barbary młode panny ścinały gałązki bzu lub wiśni i wkładały je do wody. Jeśli zakwitły one na Wigilię, to panna mogła mieć pewność, że w nadchodzącym karnawale znajdzie sobie męża.

Z imieniem Barbary wiąże się też wiele starych przysłów, lecz dla tych z Państwa, którzy robią domowe nalewki przytoczę tylko jedno z nich: „ W dzień świętej Barbarki idź do boru na tarki”, gdyż po pierwszych przymrozkach owoce tarniny są zdecydowanie najlepsze do tego, by zalać je spirytusem.      

Tekst: Agnieszka Budo