Każdy kto trochę dłużej żyje na tym świecie, pamięta wiosenne  chóry żab. Dziś usłyszeć żabi koncert coraz trudniej, choć w Polsce za zimno na „żabią dżumę”, czyli chytridiomykozę – grzybicę dziesiątkującą płazy w cieplejszych rejonach świata.

– U rodzimych dzikich żab jak dotąd jej nie stwierdzono, choć w hodowlach czasem się zdarza – wyjaśnia dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo.

Dlaczego żaby giną? Nie wiadomo. Dużą rolę odgrywa z pewnością zanieczyszczenie wód. To dla płazów zabójcze, bo ich życie, zwłaszcza rozwój jaj i kijanek, nie może się obyć bez wody. Trzeba też pamiętać, że jeśli w oczku wodnym są karpie albo karasie, to nie będzie w nim żab (za to komary – i owszem), bo te ryby zjadają skrzek i kijanki.

Tu apel do posiadaczy działek: jeśli budujecie oczko wodne, pamiętajcie o żabach. Wydzielcie dla nich choć fragment akwenu, np. siatką, tak by ryby nie miały do niego dostępu. Brzegi powinny być płaskie, bo strome, pionowe to dla żab pułapka.   Nie mogą się z nich wydostać i często giną z chłodu, ponieważ jako zwierzęta zmiennocieplne najbardziej lubią ciepłe płycizny. Zresztą żaby trzeba do stawu zaprosić.

– U większości gatunków kijanki po przeobrażeniu wracają na gody do zbiornika, w którym się wylęgły. Nie wystarczy zatem nałapać żab i wpuścić do wody. Uciekną. Lepiej już chwytać kijanki. A najlepiej cierpliwie poczekać, aż żaby same przyjdą i złożą skrzek.

W naturze płazy bezogonowe 13 występujących w Polsce gatunków żyją  najwyżej parę lat. Za to w niewoli mogą osiągać sędziwy jak na tak małe zwierzęta wiek: grzebiuszki ok. 10, rzekotki do 15, a ropuchy nawet 40 lat.

Niestety, z żabami związanych jest wiele przesądów, choćby ten, że zatruwają wodę w studni (są to czyste zwierzęta, zatruć wodę mogą tylko, gdy zdechną, jak każde inne truchło). Albo ten, że są przysmakiem bocianów. – To nieprawda. Bocian żab nie lubi, tak samo jak my – żartuje dr Kruszewicz. Są brzydkie, niesmaczne z powodu zawartych w skórze toksyn, a poza tym mało pożywne, bo w jakichś 90 proc. składają się z wody. Gdy bociek jest głodny, to rzecz jasna zje i żabę, ale zdecydowanie woli ciepłokrwiste gryzonie, a nawet dżdżownice i pijawki. Na płazy polują też chronione wydry, których jest u nas coraz więcej, ale i uciekinierzy z hodowli: norki amerykańskie, jenoty czy szopy pracze. Wszystko to gatunki obce, bardzo żarłoczne, więc i żabie nie przepuszczą.

Co możemy robić, by pomóc polskim płazom? Istotne są przepusty pod  drogami, zbiorniki przeciwpożarowe, które chociaż gdzieniegdzie mają płycizny umożliwiające płazom wydostanie się na ląd, płotki z siatki, które w porze lęgowej stawia się wzdłuż dróg i wyłapuje migrujące do stawów żaby, żeby je bezpiecznie przenieść na drugą stronę. – Ważne, by przed wzięciem żaby lub ropuszki najpierw zmoczyć ręce. Suche ścierają bowiem ochronny śluz pokrywający skórę płazów i ranią je, co pogarsza ich szanse na przedłużenie gatunku – instruuje zoolog.

Tymczasem nawet w idealnych warunkach do dorosłości dożywa ledwie jedna na sto kijanek. Przy tak szybkiej wymianie pokoleń jak u większości żab wystarczy kilka wiosen z gorszą jakością wody albo nową ekspresówką na szlaku godowych wędrówek, by wygubić całą płazią populację. A bez żab czekają nas nie tylko ciche wiosny, ale też lata obfite w nagie ślimaki i roje kłujących owadów.

Słowem – kochajmy żaby! Mądrze. Całować ich wcale nie trzeba.

Tekst: Małgorzata Załoga