ZOO Wrocław ma powody do dumy, bo mała tygrysica to pierwsze młode z tego krytycznie zagrożonego gatunku, które przyszło na świat w Polsce po ośmiu latach przerwy.

Tygrysy sumatrzańskie to jeden z ośmiu podgatunków tygrysa. Są nieco mniejsze od innych gatunków, a ich znakami rozpoznawczymi są charakterystyczna grzywa i futro na pysku przypominające „bokobrody”.

Rodzicami tygrysiczki są 7-letnia Nuri urodzona w zoo w Paignton, która do Wrocławia trafiła w czerwcu w 2015 roku oraz 11-letni Tengah, który urodził się w zoo w Rheine w Niemczech, a mieszka we Wrocławiu od maja 2010 r.

– Poród małej tygrysicy był rodzinny, ponieważ tygrysy były połączone i wydarzenie obserwował samiec. Po narodzinach matka wylizała kocię, które chwilę później zaczęło ssać mleko, a ojciec obwąchał je i odszedł na bok – opowiadała o wyjątkowym wydarzeniu opiekunka tygrysów, Beata Niewęgłowska.

Dwumiesięczna obecnie kotka wychodzi od kilku dni na wybieg, pod czujnym okiem matki, dzięki czemu zwiedzający nareszcie mogą ją zobaczyć. Jest jeszcze trochę nieporadna, ale to dodaje jej uroku, który rozmiękczy każde serce.

Tygrysica jeszcze nie ma imienia, ale ZOO Wrocław zapowiedziało, że wkrótce w swoich social mediach ogłosi konkurs na imię tak, aby miłośnicy zwierząt mogli aktywnie wziąć udział w opiece nad kotem. Zoo poszukuje też opiekuna dla kotki, czyli firmy, która zechce ją symbolicznie adoptować i wesprzeć finansowo.

 

Na skraju przetrwania

Tygrysy sumatrzańskie w naturze występują w północnych, górskich rejonach Sumatry. Największym zagrożeniem, z jakim muszą się borykać jest kłusownictwo.

„Giną by stać się częścią pseudo medykamentów chińskiej medycyny. Każda część ich ciała uważana jest za lekarstwo, np. sproszkowany ogon ma leczyć nudności, maść z kamieni żółciowych zmęczenie oczu, a roztarty mózg trądzik” – czytamy na stronie wrocławskiego ogrodu zoologicznego.

Jedyną szansą na przetrwanie gatunku jest hodowla zachowawcza w niewoli. Jak podaje ZOO Wrocław, skalę zagrożenia gatunku najlepiej pokazuje fakt, że na całym świecie prowadzona jest jedna wspólna hodowla zachowawcza. Osobników zdolnych do rozmnażania i wydawania na świat młodych jest bowiem tak niewiele, że niemożliwe jest prowadzenie programów regionalnych.

– Szacuje się, że zostało w naturze około 400-500 osobników, w ogrodach zoologicznych żyje ich zaledwie 272. Do tego nasze doświadczenie wskazuje, że ten podgatunek tygrysa nie rozmnaża się tak łatwo jak inne – w zeszłym roku urodziło się tylko 13 młodych. Te fakty pokazują, że nie mamy czasu, musimy działać i ratować te piękne koty – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.

– W ramach Światowego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (WAZA) prowadzony jest jeden program hodowlany, bez podziału na regiony. Do tego Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA) przeciwdziała handlowi tygrysami i ich częściami nie tylko w Azji, ale również w Europie, bo problem jest światowy. Kupując leki czy suplementy diety tradycyjnej medycyny chińskiej musimy być wyjątkowo wyczuleni na skład, bo mogą być w nim ukryte składniki z części zwierząt, jak tygrysy – dodaje Ratajszczak.

Nielegalne hodowle kwitną

Wrocławski ogród podkreśla też zagrożenie jakim jest nielegalny i niehumanitarny handel tygrysami w ramach tzw. peting business, który mimo różnych akcji informacyjnych, kampanii społecznych i wprowadzania zakazów prawnych, wciąż przybiera na sile. Wrocławskie zoo uczula, aby nie ulegać pokusie posiadania słodkiego zwierzęcia lub zrobieniu sobie z nim „modnego” zdjęcia.  Przede wszystkim warto przyjrzeć się w jakich warunkach trzymane są zwierzęta, które chcemy wynająć na przyjęcie czy do produkcji reklamowej.

Handlarze zaangażowani w tego typu „biznes” często wykorzystują luki prawne i pod przykrywką ratowania i ochrony gatunków tworzą pseudo hodowle. W nich na świat przychodzą tygrysie hybrydy, a zwierzęta żyją w skrajnie złych warunkach. Z kolei handlarze zarabiają krocie na naiwnych klientach.

Jednym z najbardziej bezczelnych „przekrętów” jest tworzenie sanktuariów tygrysów i sprzedaż „wolontariatu”. Zwykle przebywają tam młode osobniki, które kiedy stają się niebezpieczne są na ogół „sprzedawane na części” lub dalej mnożone, aby dostarczać młodych do głaskania i tulenia – opisuje makabryczny proceder ZOO Wrocław.

Co zaskakujące, w USA jest więcej tygrysów na takich „farmach” niż w środowisku naturalnym w Azji! Dlatego ZOO Wrocław apeluje, aby podróżując po świecie, jako turyści, unikali tego typu „atrakcji”, co na pewno przysłuży się zwierzętom.

Zoo zachęca  również do wspierania m.in. fundacji Dodo działającej na rzecz ochrony gatunkowej zwierząt w środowisku naturalnym. Wystarczy kupić bilet ZOO NA RATUNEK lub wesprzeć konto fundacji.