Dzięki coraz bardziej zaawansowanym technikom badawczym odkrywanie ludzkich szczątków jest źródłem wiedzy nie tylko o tym, jak grzebano zmarłych. Analiza kości może wykazać również, jak żyli zmarli, na co chorowali, a nawet jak wyglądali. Rekonstrukcje twarzy cieszą się ostatnio szczególną popularnością w naukowym środowisku. Cyfrowe modele ujawniają jak wyglądali nie tylko zwykli ludzie, ale też znane historycznie postacie, choćby Śliczny Książę Karolek.

Poligamia w epoce brązu

Badania genetyczne ludzkich szczątków mogą z kolei wiele mówić o pochodzeniu zmarłych i relacjach między członkami danej społeczności. I tu również nie brakuje zaskoczeń. Do ciekawych wniosków doszli badaczy po odnalezieniu szkieletów trzypokoleniowej rodziny w kurhanie na terenie cmentarza nieplujewskiego w Rosji.

Rekonstruując drzewo genealogiczne na podstawie DNA szkieletów, naukowcy ustalili, że rodzina, która żyła na pograniczu Azji i Europy 3800 lat temu, a więc w epoce brązu, mogła mieć dość swobodne podejście do małżeństwa. Okazuje się na choćby, że najstarszy brat miał ośmioro dzieci z dwiema różnymi kobietami. Był jednak wyjątkiem. Pozostali nie mieli więcej niż trójki dzieci i jednej żony.

Jeden ze szkieletów trzypokoleniowej rodziny / fot. Svetlana Sharapova

Pierworodny brat najwyraźniej miał wyższy status i tym samym większe szanse na potomstwo [...] Prawo pierworodnego płci męskiej wydaje nam się znajome, znane jest np. ze Starego Testamentu, ale także od arystokracji w historycznej Europie – tłumaczy Jens Blöcher, autor badania.

Związki poligamiczne i patrylokalne

Nie jest jasne, czy mężczyzna miał dwie żony w tym samym czasie, czy ożenił się ponownie po śmierci pierwszej z nich. Badacze sugerują jednak, że status pierworodnego syna mógł zwalniać go z pewnych ograniczeń typowych dla ówczesnego społeczeństwa epoki brązu. Jak twierdzą, mimo tego, że monogamiczne związki były normą w regionie, nie można wykluczyć, że poligamia także była akceptowana.

To niejedyny wniosek z badań. Naukowcy zauważyli, że dorosłe kobiety w rodzinie miały inne pochodzenie od mężczyzn. To oznacza, że córki najprawdopodobniej wiązały się z mężczyznami z innych społeczności. Tym samym lokalsi płci męskiej wybierali cudzoziemki z obcych plemion. Takie zjawisko podchodzi pod patrylokalność. Joachim Burger, starszy autor badania, tłumaczy, że miało ono sens z ekonomicznego i ewolucyjnego punktu widzenia.

– Jedna płeć pozostaje lokalna i zapewnia ciągłość linii rodzinnej oraz majątku, druga zawiera związek małżeński na zewnątrz, aby zapobiegać chowu wsobnemu – wyjaśnia w oświadczeniu. Jak dodaje, możliwe, że lokalny wzór rodzinnego życia dotyczył znacznie większego obszaru. Potwierdzą to przyszłe badania.

Bardzo złe warunki życia

Taka praktyka nie przełożyła się jednak na jakość życia społeczności. Swietłana Szarapowa, współautorka badania, wskazuje, że „stan zdrowia pochowanej rodziny musiał być bardzo zły”. Kobiety żyły średnio 28 lat, a mężczyźni 36. Istotne jest też to, że ostatnie pokolenie rodziny tworzyli głównie nieletni i dzieci, a kurhan nagle przestał być miejscem pochówku. Według Szarapowej, te fakty sugerują, że „mieszkańcy zostali zdziesiątkowani przez choroby”.

Jest też możliwe, że populacja przeniosła się w inne miejsce w poszukiwaniu lepszego życia. I nie ma co im się dziwić. Wysoki poziom śmiertelności oraz krótka średnia długość życia wskazują na to, że miejscowe środowisko było wymagające jeśli chodzi o warunki życia.

Źródło: Proceedings of the National Academy of Sciences