Sfotografować Słońce to jedno z trudniejszych zadań, jakie można sobie wyobrazić. Czym bliżej gwiazdy, tym temperatury, z jakimi radzić musi sobie wysłany z Ziemi sprzęt, stają się coraz bardziej zabójcze.

Na razie jednak sonda Solar Orbiter nie ma z nimi kłopotu. Jej misja rozpoczęła się w lutym 2020 r. W listopadzie 2021 r. urządzenie rozpoczęło pracę naukową. Celem sondy jest dostarczenie najdokładniejszych zdjęć Słońca, jakie kiedykolwiek zostały zrobione. Ma też wykonać pierwsze zbliżenia biegunów słonecznych, a także ustalić skład wiatru słonecznego. Tak nazywamy wyrzucaną przez Słońce w przestrzeń kosmiczną plazmę.

Solar Orbiter na orbicie Merkurego

W marcu tego roku sonda po raz pierwszy zbliżyła się do Słońca. Takie zbliżenie nazywa się peryhelium – od punktu na orbicie ciała niebieskiego, który jest położony najbliżej gwiazdy.

26 marca Solar Orbiter dzieliło od Słońca tylko 48 mln kilometrów. Sonda znajdowała się wewnątrz orbity Merkurego. Musiała wówczas działać w temperaturze sięgającej 500 st. Celsjusza.

Udało się to dzięki specjalnej osłonie, w którą jest wyposażona. Składa się ona z kilkudziesięciu warstw izolacji, z których 18 jest z tytanu. Zewnętrzną warstwę stanowi tytanowa folia grubości ludzkiego włosa. Wewnątrz sondy znajduje się dziesięć instrumentów naukowych, m.in.:

  • koronograf,
  • detektor cząstek energetycznych,
  • analizator plazmy.

Jak wygląda biegun Słońca?

Obserwując Słońce z Ziemi, wydaje nam się, że widzimy doskonale całą jego tarczę. Jednak nie jest to prawda. Orbita Ziemi ustawiona jest tak, że naukowcy mają najlepszy widok na słoneczny równik. Natomiast na bieguny naszej gwiazdy – najgorszy. By je sfotografować, trzeba by okrążać Słońce „od góry do dołu”.

30 marca na południowy biegun Słońca zajrzała sonda Solar Orbiter. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), która odpowiada za jej misję, pokazała właśnie film z tego rejonu.

Kotłujące się na nim szare kłęby przecinają złote linie i jaskrawe łuki pól magnetycznych. Widok nie przypomina niczego, co znamy z Ziemi. Co rewelacyjne, do wideo dodano również – dla porównania – okrąg o wielkości naszej planety. Dzięki niemu zdajemy sobie sprawę, jak ogromne jest to, na co patrzymy.

Co to jest „słoneczny jeż”?

Innym fascynującym zjawiskiem sfotografowanym przez sondę jest coś, co naukowcy ochrzcili „słonecznym jeżem”. To nieduży region – o boku 25 tys. km – który został zobrazowany w ultrafiolecie.

Widać na nim, jak z korony słonecznej, jak z poduszki, wystają strzeliste kolce. Ponieważ znów obok pokazana jest wielkość Ziemi, widać, że ich rozmiar jest oszałamiający.

– Te obrazy zapierają dech w piersiach – komentuje fizyk słoneczny David Berghmans z Obserwatorium Królewskiego w Belgii. – Nawet gdyby Solar Orbiter już dzisiaj przestała zbierać nowe dane, przeanalizowanie tego wszystkiego, co już zobaczyliśmy, zapewniłoby mi zajęcie na lata.

– Jesteśmy zachwyceni jakością danych, jakie uzyskaliśmy z pierwszego peryhelium – wtóruje mu Daniel Muller, naukowy szef misji Solar Orbiter. – Trudno uwierzyć, że to dopiero początek misji.

Plan misji zakłada, że do 2030 r. sonda zbliży się do Słońca jeszcze 14 razy. Jej najmniejsza odległość od gwiazdy ma wynosić 40 mln km.

Źródło: ESA.