A jak szybka może być ewolucja, pokazuje przykład świerszczy Teleogryllus oceanicus, które trafiły na Hawaje z wysp Polinezji. W ewolucyjnym mgnieniu oka, czyli w ciągu około 20 pokoleń – samce zmieniły swoją budowę tak, by nie było słychać charakterystycznego cykania, którym wabiły partnerki.

Dlaczego? Ponieważ osobnicze bezpieczeństwo postawiły wyżej niż beztroskie przedłużanie gatunku. Na wyspach pojawił się bowiem nieproszony gość, północnoamerykańska mucha Ormia ochracea. Ten parazytoid składa na świerszczach jajeczka, a wykluwające się z nich larwy przez tydzień odżywiają się ciałem gospodarza, który po takim cyklu najczęściej ginie. A swoje ofiary namierza... na słuch. Świerszcze znalazły się pod presją, by się dostosować. I zrobiły to, milknąc.

Co więcej – genetyczne badania dowiodły, że zrobiły to dwukrotnie, niemal w tym samym czasie i niezależnie od siebie, na dwóch wyspach – Oahu i Kauai. To nietypowy przykład konwergencji, czyli podobnej odpowiedzi różnych grup stworzeń na nowe wymagania środowiska.

– Utrata zdolności do śpiewania oznacza zmianę dynamiki zachowań – zauważa dr Nathan Bailey z Uniwersytetu St. Andrews, którymi kierował badaniami. W końcu znaleźć partnerkę będzie teraz trudniej.

Adam Robiński