Gdy we wrześniu 2020 roku naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) i Cardiff University ogłosili, że zaobserwowali w chmurach Wenus coś, co może być oznakami życia, w świecie naukowym zawrzało. Obserwacje wskazywały na potencjalną obecność fosfiny. To gaz w warunkach ziemskich wytwarzany albo przez bakterie beztlenowe, albo w laboratorium.

Jednak obserwacje to  jedno, a badania na miejscu drugie. Wiadomo było, że spekulacje nie ucichną do chwili, aż instrumenty badawcze nie dokonają pomiarów. Trzeba je przeprowadzić w wenusjańskich chmurach przemieszczających się około 50 km nad powierzchnią planety. Bo tam właśnie ma się znajdować fosfina.

Planowana przez Rocket Lab misja nie będzie szukać fosfiny, ale po prostu związków organicznych. Start pierwszej prywatnej misji na Wenus zaplanowany jest już na przyszły rok.

Misja na Wenus poleci dzięki niewielkiej rakiecie

Rakieta Electron – niewielka, bo zaledwie 18-metrowa, ale zdolna wynieść 300 kg na niską orbitę ziemską – dostarczy statek kosmiczny na orbitę 165 km nad Ziemią. Tam górny stopień rakiety, tzw. Photon, wykona szereg manewrów, aby podnieść orbitę statku kosmicznego i osiągnąć prędkość ucieczki z ziemskiego pola grawitacyjnego.

Zakładając start w maju 2023 r., sonda powinna dotrzeć do Wenus w październiku 2023 r. Tam Photon umieści małą, około 20-kilogramową sondę w atmosferze Wenus. Jeśli nie dojdzie do startu w przyszłym roku, kolejne okienko startowe w kierunku Wenus otworzy się w roku 2025.

– Celem misji jest wykrycie związków organicznych w chmurach Wenus, a nasz zespół z MIT jest odpowiedzialny za naukową oprawę całej misji. Zarówno określenie metod badawczych, jak dobranie odpowiednich instrumentów naukowych – mówi dr Janusz Pętkowski, astrobiolog z grupy wenusjańskiej na MIT. – Głównym instrumentem potrzebnym do określenia, czy w chmurach Wenus są związki organiczne, jest nefelometr autofluorescencyjny.

Sonda przebada chmury Wenus za pomocą lasera

Instrument ten służy do pomiaru natężenia światła rozproszonego przez zawiesiny w cieczach lub gazach. Umożliwia oznaczenie stężenia zawiesiny w roztworze oraz rozmiarów i masy jej cząstek. Używany jest także do badania atmosfery. Ten konkretny, który ma być użyty do badań chmur Wenus, ma zdolność detekcji fluorescencji, co pozwala na wykrywanie związków organicznych.

– Związki organiczne wykazują się autofluorescencją, jeśli wystawi się je na światło lasera o odpowiedniej długości fali – wyjaśnia dr Pętkowski. – Innymi słowy, aby sprawdzić, czy w chmurach Wenus są związki organiczne, wystarczy poświecić na nie laserem.

Nefelometr autofluorescencyjny będzie głównym instrumentem badawczym sondy. Jego waga to zaledwie kilogram. Wyposażona w urządzenie sonda spędzi nieco ponad pięć minut, spadając przez gęstą atmosferę Wenus, by rozbić się na powierzchni planety.

– Nawet przy ograniczeniach masy i szybkości transmisji danych oraz ograniczonym czasie w atmosferze Wenus, przełomowa nauka jest możliwa – twierdzą naukowcy z MIT w świeżo opublikowanym artykule „Rocket Lab mission to Venus”.

Wenus była kiedyś planetą podobną do Ziemi

Przypomnijmy, iż badania sugerują, że Wenus była niegdyś planetą bardziej podobną do Ziemi. Badanie przeprowadzone w 2019 roku przez NASA Goddard Institute for Space Studies wykazało, że Wenus mogła mieć płytkie oceany na powierzchni przez dwa do trzech miliardów lat. To utrzymywałoby temperatury przyjazne życiu. Jednak około 700 milionów lat temu Wenus zmieniła się  w niebezpieczną, niegościnną planetę. Dziś temperatura na niej osiąga niemal 500 stopni Celsjusza.

Czy misja Rocket Lab odnajdzie na Wenus pozostałości życia? Być może przekonamy się o tym już w przyszłym roku. Pewne jest za to coś innego. Rocket Lab, który niedawno wysłał w podróż na Księżyc satelitę badawczego Capstone, a niedługo zamierza rozpocząć misję marsjańską, pokazuje, że czas wielkich, kosztownych misji kosmicznych ma się ku końcowi. Przyszłość eksploracji kosmosu to miniaturyzacja i niskie koszty.

 Źródło: Aerospace.