Ogromny wysiłek plus wysokość 6000 m spowodowały u Artura i Rafała cechy choroby wysokościowej. Po konsultacji z lekarzem wyprawy Robertem Szymczakiem, Robert Kaźmierski "Kaziu" skorzystał z apteczki ratunkowej, w którą wyposażony jest każdy uczestnik wyprawy i podał swoim partnerom wspinaczkowym Deksametazon domięśniowo (przez spodnie, jak w amerykańskim filmie wojennym) oraz Cordafen doustnie. Tlen pod ścianę Kinshofera doniósł w nocy Jarek Gawrysiak. Działo się to w warunkach załamania pogody, ale poszło sprawnie. W bazie pozostała jedynie Ola Dzik, ale nie z powodu dyskryminacji ze względu na płeć, lecz z powodu doskonałej znajomości języka angielskiego i ewentualnej konieczności telefonowania do agencji po helikopter :-).  Oczywiście Artur i Rafał o własnych siłach zdołali zejść do bazy. Cała akcja scaliła zespół - w sytuacji zagrożenia działamy logicznie i sprawnie :-). Poszkodowani utrzymują, iż podanie Cordafenu na krótki, płytki i szybki oddech było niepotrzebne, bo zadyszka była efektem zbyt dusznego, ciasnego i szczelnie obsypanego namiotu, który himalaiści powinni po prostu lekko otworzyć. Kiedy to zrobiono dolegliwości (zadyszka, ból głowy) ustąpiły :-). Wszyscy jesteśmy cali i zdrowi w bazie. Czekamy na poprawę pogody. Od 6. czerwca ma zacząć się poprawiać. Tylko kto podciągnie teraz ten tlen z podstawy ściany Kinshofera do c2? :-). Kierownik Hajzer zapowiedział, że nie wychodzi z bazy dopóki nie powstanie obóz III - załodze dał pod rozwagę, czy woli poręczować, czy też biegać z tlenem medycznym za nim po obozach :-). Pozdrawiamy Artur Hajzer, Robert Szymczak i Załoga wyprawy unifikacyjnej PZA Ps. Wyprawa unifikacyjna PZA jest jedyną działającą na Nanga Parbat 8126. Celem jest droga Kinshofera od strony Diamir. Na zdjęciu: Artur Hajzer w skałach przed obozem c2