W wywiadzie dla Adama Trojańczyka powiedziałeś, że gdybyś mógł przekazać jedną wiadomość wszystkim ludziom, użyłbyś słów „Journey before destination”. Jakie ma to przełożenie na wybierane przez Ciebie destynacje i podróże? 

Nie mam jakiegoś wyraźnego klucza, ale pewnie są to wypadkowe preferencji moich dziewczyn, czyli żony i dwóch córek. Jeśli chodzi o fotografię, biorę też pod uwagę ciekawą lokalizację. Prawda jest jednak taka, że ten drugi powód jest dużo mniej istotny, bo tak naprawdę potrafię dobre miejsce do fotografowania znaleźć gdziekolwiek. Jestem zdania, że piękno jest bliżej nas, niż nam się wydaje i często nie doceniamy niesamowitych miejsc, które możemy zwiedzić w odległości 15 minut od naszego domu. Najlepsze zdjęcia w moim życiu zrobiłem w najbliższym sąsiedztwie Wrocławia, w którym mieszkam, a niekoniecznie na Islandii, w Norwegii czy w Jordanii. 

Michał Sadowski

Mówisz, że Jordania była jednak jednym z najlepszych wyjazdów Twojego życia. Dlaczego?

Przede wszystkim, jest to coś zupełnie innego od tego, czego doświadczyłem w Polsce, czy w innych miejscach, w których kiedykolwiek byłem. Po drugie, mogliśmy zobaczyć miejsca, które są bardzo popularne w popkulturze. Pustynia Wadi Rum czy skalne miasto Petra są często wykorzystywane w filmach. Wszyscy pamiętamy tę legendarną scenę z „Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Już to sprawiło, że to miejsce było wysoko na naszej liście. Poza tym, uwielbiam minimalistyczne zdjęcia, a taka pustynia to marzenie każdego fotografa, który lubi minimalizm. Brakuje tam cywilizacji, nie trzeba się zbytnio gimnastykować, żeby zrobić kadr, na którym jest wyłącznie natura, nie ma żadnych śladów człowieka.

Wspomniałeś, że Twoja relacja z Jordanii w mediach społecznościową cieszyła się największym zainteresowaniem spośród wszystkich Twoich podróży. Jak myślisz, dlaczego?

Kompletnie nie mam pojęcia! Może dobry układ gwiazd? Wydawało mi się, że moje inne podróże, na przykład na Islandię, są równie ciekawe, ale muszę przyznać, że dużo mniej osób zwiedza Jordanię niż Islandię. Mimo, że Islandia jest fantastyczna i można tam wracać setki razy, to jest sporo osób, które ją zwiedziło, a Jordania jest jednak dziewiczym krajem. Udało mi się zrobić zdjęcia, których moja widownia jeszcze nigdy nie widziała. Jak odwiedza się Islandię, to wjeżdżają zdjęcia z La Coca Falls, wodospadów, z czarnej plaży, klasyków. Nie ma w tym nic złego, ale szansa, żeby zaskoczyć, jest dużo mniejsza. Jordania to było coś naprawdę innego. 

Michał Sadowski

Czy podróże zmieniają Twój sposób patrzenia na codzienność i Twoje otoczenie? Są dla Ciebie sposobem na dbanie o własne samopoczucie?

Zdecydowanie. Fotografia i podróże są dla mnie formą medytacji, ale też jednym z głównych motywatorów wszystkiego, co robię. Mając przed sobą wizję kolejnej podróży, jesteśmy z żoną na co dzień dużo bardziej szczęśliwi. Lubię fotografować moją żonę i córki, ale dużo mojej fotografii powstaje, kiedy wstaję, cała rodzinka jeszcze śpi, a ja zdążę podjechać na wschód słońca i coś sfotografować. Jestem tam sam, z premedytacją. Słyszę tylko dźwięk ptaków w lesie i to jest dla mnie formą totalnego odprężenia, refleksji, spokoju. 

Chciałabym zapytać o sposób, w jaki przygotowujesz się do zdjęć i podróży. Na Twoich fotografiach widać, że często masz na sobie ubrania Jack Wolfskin. Jak oceniasz ich funkcjonalność? 

Jestem z nich bardzo zadowolony. Przede wszystkim, z perspektywy podróżnika, kluczem jest dla mnie niezawodność. Dla takich rzeczy, jak odzież czy plecaki, najlepszą recenzją jest to, że za dużo o nich nie myślę, bo po prostu nie muszę. Pozwalają mi robić wszystko to, czego potrzebuję i nie są żadnym obciążeniem. Idealnym przykładem jest kurtka puchowa z serii Pack&Go,  którą miałem w Jordanii. Moim dużym problemem jest gigantyczna waga plecaka, który ze sobą noszę. Są tam aparat, baterie, 3-4 obiektywy, dron, kamera sportowa. To wszystko waży z 15-20 kg. Gdybym chciał włożyć jeszcze do plecaka zwykłą kurtkę, mogłaby po prostu się tam nie zmieścić. Nie wspominając już o tym, że taka zwykła kurtka dużo waży. Ważnym elementem jest też funkcjonalność, rozkład kieszeni i tego typu rzeczy. Jestem też turbo fanem serii 3w1, która „załatwia” większość roku. Na jesień czy wiosnę mogę nosić puchową kurtkę, a w przypadku chłodniejszych okresów, dokładać też zewnętrzną warstwę, która chroni przed wiatrem. 

Dziękuję za wywiad oraz za to, że podzieliłeś się z nami swoimi doświadczeniami z podróży i z fotografii.

Dziękuję.

Cały wywiad z Michałem Sadowskim znajdziesz na blogu Jack Wolfskin: www.jack-wolfskin.pl/theoutdoors/.

  JACK WOLFSKIN to wiodący na świecie producent najwyższej jakości niemieckiej odzieży i sprzętu outdoorowego. To brand, który zgodnie z hasłem „We Life to Discover”, istnieje po to, by odkrywać i inspirować do odkrywania. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu w branży akcesoriów i ubrań outdoorowych, Jack Wolfskin oferuje wysokiej jakości produkty powstałe w procesie zrównoważonej produkcji, a jednocześnie zgodne z trendami i najnowszymi innowacjami. 

Mat. prasowe