Stało się. Chiński Podniebny Pałac, czyli chińska stacja orbitalna Tiangong, zyskała ostatni moduł. W ostatni dzień października z kosmodromu Wenchang Space Launch Center wystartowała ciężka, 23-tonowa rakieta nośna Długi Marsz 5B. Wyniosła na orbitę trzeci moduł Mengtian, który połączył się z dwoma poprzednimi częściami stacji. Niestety, tak jak w przypadku Wentian i Tiane, rakieta wynosząca Mengtian również nie została poprawnie zdeorbitowana. Eksperci przewidywali, że już wkrótce uderzy w Ziemię.

Podniebny Pałac jest już prawie gotowy do pracy

Budowa stacji kosmicznej Tiangong rozpoczęła się w kwietniu 2021 r. Pierwszy wyniesionym w przestrzeń modułem był Tianhe, czyli „Niebiańska harmonia”. Jest to również główna część Podniebnego Pałacu. Wszystkie trzy moduły tworzą na orbicie strukturę w kształcie litery T.

Chińskie władze przekazały, że start rakiety przebiegł prawidłowo, a ostatni już moduł zgodnie z planem odłączył się od rakiety nośnej. 3 listopada Mengtian dołączył do głównego modułu stacji Tiangong. Nazwa ostatniej części stacji kosmicznej oznacza po chińsku „marzenie o niebiosach”. To obok drugi obok Wentian („pytania do niebios”) moduł badawczy. Mają się tam odbywać badania i eksperymenty naukowe.

Czym jest ostatni moduł chińskiej stacji kosmicznej?

Mengtian jest modułem typowo laboratoryjnym, podzielonym na trzy komory. W przedziale badawczym znajdują się 23 szafy typu rack do przechowywania sprzętu naukowego. Będzie on wykorzystywany do badań kosmicznych m.in. nad ultrazimnymi atomami. Chińska Agencja Kosmiczna twierdzi, że zatwierdziła już ponad 1000 eksperymentów, które zostaną w nadchodzących latach przeprowadzone na pokładzie Podniebnego Pałacu.

Tiangong ma rozpocząć pracę do końca tego roku, po przybyciu trójki astronautów, którzy zastąpią obecnie przebywających na orbicie. Jednak znowu, tak jak w przypadku dokowania poprzedniego modułu, uwaga świata nie skupia się na sukcesie Chin, lecz na ich lekceważącym podejściu do kosmicznych śmieci. Część rakiety, która wyniosła Mengtian, w niekontrolowany sposób miała uderzyć w naszą planetę. A eksperci nie byli pewni, gdzie dokładnie.

Gdzie uderzyła chińska rakieta?

W przeciwieństwie do rakiety Falcon 9, która po wyniesieniu może wylądować i być użyta ponownie, Długi Marsz 5B nie nadaje się już do niczego. Agencje kosmiczne na całym świecie próbują uniknąć sytuacji, w których resztki rakiety spadają ludziom „na głowę”. Dlatego kierują je w miejsce odległe od lądu, np. na Pacyfiku. Wydaje się jednak, że Chiny nie przejmują się losem swojego kosmicznego sprzętu.

Trajektorię lotu chińskiej rakiety śledziła m.in. The Aerospace Corporation, amerykańska organizacja non-profit. Przewidywała ona, że szczątki spadną gdzieś na obszarze od ok. 42 stopni na północ do 42 stopni na południe od równika. Oznacza to, że rakieta mogła uderzyć w Stany Zjednoczone, Amerykę Środkową i Południową, Afrykę, Indie, Chiny, Azję Południowo-Wschodnią i Australię.

Na szczęście tym razem Chińczykom znów się udało. Rakieta wpadła do Oceanu Spokojnego, nie wyrządzając żadnych szkód.

To kolejny raz, gdy chińska rakieta Długi Marsz 5B zagraża Ziemi

To już czwarty raz w ciągu dwóch lat, gdy chińska rakieta Długi Marsz 5B w niekontrolowany spada na Ziemię i stanowi potencjalne zagrożenie dla życia ludzi. Problem wystąpił przy dwóch poprzednich modułach Tiangong, w 2021 oraz w 2020 roku. The Aerospace Corporation podkreśla, że szanse na to, że ktoś ucierpi w wyniku uderzenia takiej rakiety, wynoszą od 1 do 1000 do 1 do 230.

Czy Chiny w jakikolwiek sposób odnoszą się do zarzutów w ich kierunku? Tak, twierdząc, że jest to „bezwstydny i stronniczy szum”, a na Zachodzie panują podwójne standardy. Na razie nie zapowiada się, że w chińskiej polityce bezpieczeństwa kosmicznego miałoby się coś zmienić.

Źródła: Nasa SpaceFlightLive Science.