Rosną wyłącznie w dzikim, pierwotnym buszu i w żaden sposób nie dają się „udomowić” i „uprawiać” na ewentualnych plantacjach. Są ogromne, gdyż osiągają wysokość 15 metrów i długowieczne – pierwszy raz kwitną dopiero po osiągnięciu wieku 20 lat, natomiast obficie owocować zaczynają między 50. a 100. rokiem życia. Te owoce to orzechy wielkości 4 cm, podobne do śliwek i zawierające aż 50 % tłuszczu. Ich zbiory odbywają się zgodnie ze starym afrykańskim zwyczajem Begu: punktem kulminacyjnym biesiady, na której spożywane jest danie z tłuszczu pierwszych w sezonie owoców Karite gotowanych z brązową fasolą, jest składanie, koniecznie pod drzewem hebanowym, ofiary z napojów oraz ubój koguta. Wypełnienie tego rytuału ma zapewnić obfite zbiory. Tradycyjnie zbieraniem owoców masłosza mogą zajmować się wyłącznie kobiety, którym ewentualnie pomagają młodzi chłopcy. Jest jednak pewien warunek, dopuszczający ich do tej niebezpiecznej, biorąc pod uwagę wysokość drzew, na które muszą się wspinać, pracy  – muszą być na tyle młodzi, by nie odbyli jeszcze rytuału dojrzałości. Kobiety pielęgnują rosnące dziko drzewa oraz zajmują się wyrobem oleju z ich orzechów. Jest to ciężka, ręczna, a więc bardzo prymitywna praca, polegająca na ugniataniu orzechów na białą masę, zwaną popularnie masłem Shea lub Karite. A jest ono nie tylko podstawą pożywienia czy środkiem służącym do obrzędowych namaszczeń. Jest też cennym od wieków lekarstwem. – Obecne w nim kwasy tłuszczowe: oleinowy, stearynowy, palmitynowy i linolenowy, są niemal identyczne z kwasami, znajdującymi się w warstwie rogowej ludzkiego naskórka. Dlatego są dobrze tolerowane i wchłaniane przez skórę – mówi pani Agnieszka Broda, specjalistka od kosmetologii naturalnej z warszawskiej Mydlarni u Franciszka na Koszykowej – Pobudzają metabolizm komórek, wpływając na poprawę samoregeneracji tkanek oraz ich odbudowę. Chronią idealnie skórę przed wysuszeniem, wiatrem i mrozem oraz poparzeniem przez promienie słoneczne, znakomicie ją regenerując i pomagając w łagodzeniu podrażnień i alergii.

Tekst: Małgorzata Sienkiewicz