Dlaczego? Przecież plaża jest po to właśnie, by na niej baraszkować, a już zwłaszcza wtedy, gdy jest się dzieckiem. Moje zadziwienie wynikało z tego, że  pięcio, sześciolatki, z poprawką na parę brzdąców, które, tak na oko, nie przekroczyły wieku czterech lat, były na tej plaży … szczelnie ubrane. W czarne kombinezony do surfingowania na desce. Drugim dziwem były psy, kręcące się między nimi. Ogromne wodołazy, słynące z łagodności, serdeczności i namiętnej miłości do człowieka były przytulane, głaskane, ujeżdżane i  pociągane za uszy i ogony,  na co reagowały od czasu do czasu liźnięciem, szerokiego jak dłoń, języka. Cechował je absolutny spokój, profesjonalizm i świadomość, że one tu pracują. Na sygnał dawany przez trenerów psy stawały „na baczność” a dzieci, niczym rzepy, czepiały się ich po obu stronach, chwytając długą sierść w mocno zaciśnięte piąstki. Następna komenda i czarne „niańki” z całym rozchichotanym „bagażem” powoli i dostojnie ruszały do wody, zanurzając się coraz głębiej, ale nie na tyle, by najmniejsze z podopiecznych znalazło się zbyt głęboko w oceanie. Po kilkunastominutowym spacerze wzdłuż brzegu ale na głębokości zanurzenia dzieci do ramion, cała „armada” powracała na piasek, by w przypadku dzieci rozpocząć na nim tzw. „suchą zaprawę”, a w przypadku psów otrzepać się z wody i z uwagą pilnować „całego stada”. – Metoda stosowana przez naszą szkółkę surfboardu dla maluchów sprawdziła się w stu procentach – mówi Josef Pederos, jeden z trenerów – Psy oswajają z wodą i falami najbardziej zatrwożone dzieci, gdyż zabawa z nimi i zaufanie, jakie w tym czasie powstaje między małymi istotami a zwierzęciem, sprawia, że wejście do wody, przy nawet sporej, jak na maluchy fali, przestaje być stresogenne. A zauważyłem też, że oprócz zaufania powstaje również wśród dzieci ogromne poczucie bezpieczeństwa. One doskonale wiedzą, że psy ruszą na pomoc każdemu z nich, jeśli tylko zajdzie taka konieczność. Zresztą faktycznie psy są wyszkolonymi ratownikami, a jak wiadomo ta właśnie rasa ma do tego wrodzone predyspozycje. Nauka połączona z zabawą w towarzystwie tych zwierząt sprawia, że w ciągu pięciu lat działalności szkółki wszystkie nasze dzieci zdobyły potrzebne umiejętności i śmigają na deskach często lepiej niż dorośli.

Tekst: Małgorzata Sienkiewicz