Ludzie od wielu lat marzyli o zbieraniu kosztownych złóż z dna morza. Projekt w pobliżu Papui Nowej Gwinei mógłby ruszyć już w 2018 roku jako pilot dla przemysłu, który może się okazać bardzo zyskowny. Jeśli odniesie sukces, możliwe, że będziemy mieli do czynienia z rozkwitem górnictwa morskiego na całym świecie. 
 

W odpowiedzi przedstawiciele wielu krajów, osoby reprezentujące przemysł górniczy i grupy działające na rzecz ochrony środowiska spotykają się w tym tygodniu w Kingston na Jamajce podczas dorocznej sesji organizowanej przez International Seabed Authority.  Celem jest uzyskanie porozumienia w sprawie zabezpieczeń i procedur operacyjnych dla górnictwa morskiego, zwłaszcza prowadzonego na otwartym morzu. W świetle międzynarodowej jurysdykcji otwarte morza stanowią mniej więcej dwie trzecie oceanów na świecie. 
 

- Narody powinny działać teraz, by zapewnić naszemu oceanowi ochronę podczas gdy ten nowy przemysł zaczyna się rozwijać – uważa Conn Nugent, dyrektor projektu górnictwa głębokomorskiego powstającego we współpracy z Pew Charitable Trusts.
 

Organizacja International Seabed Authority została utworzona w 1994 roku przez ONZ i opiera się na Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza z 1982 roku. Władze mają za zadanie chronić ocean przed wpływem górnictwa i zapewniać państwom bez dostępu do morza część zysków. Szkic nowych wytycznych ma powstać w najbliższych kilku tygodniach, a jego ratyfikacja zajmie prawdopodobnie kilka lat. 
 

Oto co powinniście wiedzieć do tego czasu: 
 

Czego mieliby szukać górnicy głębinowi?
 

Koncern diamentów De Beers wydobywa diamenty z płytkich wód u wybrzeży południowo-zachodniej Afryki od lat 60 XX wieku, więc wydobycie diamentów na głębszych wodach jest kolejną opcją. Metale szlachetne takie jak złoto, srebro i miedz są również atrakcyjnymi celami. 
 

Podobnie jest z metalami użytkowymi, jak mangan, a także rzadkimi surowcami takimi jak kobalt, których używa się w nowoczesnych urządzeniach od telefonów komórkowych po komputery. Coraz więcej państw wspiera rozwój zaawansowanej technologii, nastąpi więc prawdopodobnie wzrost zapotrzebowania na te surowce, a podaż na lądzie jest raczej ograniczona (stąd nazwa „metale ziem rzadkich”). 
 

Eksperci przewidują, że cennych materiałów na dnie oceanu prawdopodobnie będzie więcej niż w wielu kopalniach na lądzie. Występują w postaci grudek pokrywających dno oceaniczne oraz jako powłoka złóż manganu lub siarczku, zwłaszcza w pobliżu kominów hydrotermalnych. Można je znaleźć na głębokości od 60 do około 6100 metrów. 
 

Jako dużo złóż jest na dnie?
 

Naukowcy szacują, że na dnie oceanicznym jest wystarczająco dużo złota, by każdej żyjącej osobie podarować 4 kilogramy. Koszt tego wynosiłby mniej więcej około 150 trylionów bądź 21 tysięcy dolarów na osobę.
 

W latach 60. XX wieku autor publikacji Mineral Resources of the Sea  przewidział, że metali ziem rzadkich jest wprawie nieograniczona ilość, a rozwój górnictwa w tym kierunku wzbogaci kraje i doprowadzi do szybkiego rozwoju technologii.
 

Nie oznacza to jednak, że łatwo się do nich dostać.
 

Jak wyglądałoby wydobycie?
 

Większość potencjalnych miejsc do wydobycia testuje się wysyłając tam zdalnie sterowane pojazdy podwodne, by zebrać grudki lub powłokę bogatą w minerały. Samo wydobywanie też mogłoby tak wyglądać, jednak proces byłby wolny, a zdalnie sterowane pojazdy mogą zabierać ograniczony ładunek. 
 

Lepszym i szybszym rozwiązaniem byłby statek lub pływająca platforma nad miejscem wydobycia. Wówczas surowce wydobywano by za pomocą przenośnika taśmowego, by na górze je układać i rozdzielać. Kolejna opcja to zastosowanie hydraulicznego systemu ssącego (czyli gigantycznej słomki). 
 

Autor:  Brian Clark Howard
 

Źródło: National Geographic News, pełna wersja artykułu znajduje się tutaj.
 

 


Reporterzy National Geographic Traveler odwiedzili Słowenię. Zobaczcie czym potrafi zaskoczyć ten nieduży i piękny kraj!