- Kiedy wyruszam w podróż, nigdy nie planuję szczegółowej trasy. Moim jedynym planem jest przygoda i ciekawi ludzie. Dlatego podróżuje transportem publicznym, by zawsze być bliżej ludzi. Tym razem postanowiłam wyruszyć na samotną wyprawę rowerem. Bambusowym – tłumaczy Dorota Chojnowska, antropolog kultury, dziennikarka i włóczykij. Od niedawna – konstruktorka roweru.
fot. Piotr Jarosz
Skąd ten pomysł?
Pierwszy raz bambusowe rowery zobaczyła w Gruzji. Stały u wejścia do hostelu, w którym się zatrzymała. - Pamiętam tę chwilę. Stanęłam przed nimi i nieświadomie wyciągnęłam rękę, by ich dotknąć., „Z czego są zrobione?” - spytałam stojącego obok chłopaka. On też patrzył na rowery jak zaczarowany. „To bambus. Dziewczyny same je zrobiły”. Dorota szybko wyłapała z tłumu hostelowych gości Jules i Li - dziewczyny, które same zbudowały swoje rowery. - Skoro im się udało, to ja też mogę! – pomyślała. Wtedy zakiełkowała myśl, żeby zbudować swój własny rower. Utwierdziła się w tym przekonaniu, po tym jak dziewczynom udało się przejechać na bambusowych rowerach z Londynu do Sydney.Potrzeba matką...
- Do rozpoczęcia budowy roweru nie pchnęła mnie żadna nadprzyrodzona istota, metafizyczny sen, czy głos z sufitu. Spowodowała to zwykła konieczność – ot rozleciał się mi rower – tłumaczy. W sklepie rowerowym nie znalazła takiego, jaki sobie wymarzyła. Wtedy wróciły obrazki z Gruzji.Krok po kroku
- Dużo jeżdżę na rowerze, ale nie mam pojęcia o jego budowie. Dlatego, podobnie jak Jules i Li, które korzystały z pomocy zaprzyjaźnionego warsztatu, musiałam poszukać kogoś, kto pokaże mi jak się robi rower i użyczy mi niezbędnych narzędzi. Tylko nie znałam takich ludzi. Zadzwoniłam więc do znajomego, on zadzwonił do swojego znajomego, a ten przekazał kontakt do mniej znajomego moim wszystkim znajomym – Jarka Baranowskieo z Carbon Bike'u. Kilka dni później spotkaliśmy się. I tak się zaczęło. Jarek zrobił projekt, udostępnił warsztat i pokazuje mi, co robić. To on wyznacza kolejne zadania. I działamy!fot. Piotr Jarosz
fot. Piotr Jarosz