Kruszyniany były kiedyś dużym ośrodkiem muzułmańskim. Dziś to wieś łącząca wiele tradycji i kultur. Zachwyca pięknymi ludźmi, legendami, przyrodą i zabytkami.

Dojechaliśmy do wsi dżipem, gubiąc się w Puszczy Knyszyńskiej, między świerkami, sosnami i dębami. Dziękowaliśmy wszystkim świętym naraz i każdemu z osobna, że są wciąż miejsca, w których komórka traci zasięg, nie można płacić kartą, a GPS tak wariuje, że lepiej mu podziękować i zdać się na intuicję.

Po drodze zawadziliśmy jeszcze o Kosmatą Górę. Na ten pagórek warto wejść po to, by popodziwiać puszczę i zobaczyć wieże zielonego meczetu.

Gdzie jest najstarszy meczet w Polsce?

Meczet w Kruszynianach to najstarszy meczet w Polsce. – Pachnie jak w sieni drewnianego domu mojej babki – myślę od razu, kiedy tylko zaczynam ściągać buty. Dżemil patrzy tak, jakby czytał w moich myślach i zaczyna opowieść o swojej babce. Właściwie o dziadku z Krymu, Tatarze z krwi i kości, który trafił do Kruszynian z armią.

Nie był to widać przypadek, bo na jakimś balu wypatrzył pannę Almirę i wpadł po same uszy. Na Krym już nie chciał wracać. Jego wnuk, Dżemil, za żonę wybrał sobie Kasię, turystkę, którą oprowadzał po tym samym zielonym meczecie, którego próg właśnie przekroczyliśmy. I chyba też wpadł po uszy.

Ludzie opowiadają, że kiedyś na Kruszyniany mówiło się „wieś triniedzielnaja” (trzyświąteczna). I wszystko się zgadza, bo w piątek świętować zaczynali muzułmanie (Tatarzy), w sobotę żydzi, a w niedzielę katolicy i prawosławni. Dżemil żartuje nawet, a może to wcale nie żart, że ich dzieci mają najwięcej laby w całym kraju. Bo gdy święta mają, dajmy na to, prawosławni, to i tak zwalnia się całą klasę z lekcji.

Cmentarz muzułmański w Kruszynianach / fot. Piotr Milewski/Getty Images

Wieś na końcu świata

Dżemil jest przewodnikiem. Takim z sercem na dłoni, bo chce mu się otwierać meczet nawet wtedy, kiedy u jego drzwi zjawiają się goście niespodziewani, tacy jak my. Prosto z drogi. Wieś, którą kiedyś dostali od króla Jana III Sobieskiego polscy Tatarzy w zamian za niezapłacony żołd, zdaje się gdzieś na końcu świata. Zagubiona wśród lasów i łąk sprawia wrażenie, jakby Bóg o niej zapomniał. Błędne myślenie. Nad mieszkańcami czuwa tu Bóg katolików, prawosławnych i muzułmanów.

– Jeden, ale silny i mocny, więc daje radę – żartują mieszkańcy. Niezależnie komu składają pokłon, żyją tu w zgodzie, obok siebie, chałupa koło chałupy. Kiedy w 2014 r. wandale zdewastowali i meczet, i cmentarz, malując na nich niewybredne rysunki, mieszkańcy Kruszynian jak jeden mąż od razu wzięli się za odnowę zabytków. Podobnie było, kiedy w 2018 r. spłonęła słynna na całą Polskę i nie tylko Polskę restauracja Tatarska Jurta. Tu bowiem pomaga się sąsiadom bez względu na wyznanie.

Meczet w Kruszynianach

Meczet w Kruszynianach to najstarsza tatarska świątynia w Polsce. Gdyby nie półksiężyce, którymi są zwieńczone wieże, przypominałby katolicki kościół. Trzeba się jej lepiej przyjrzeć, wtedy dostrzegamy i trzecią wieżyczkę, nieco ukrytą między strzelistymi siostrami.

Dżemil zaprasza do środka i opowiada o historii miejsca. Jest chłodno, choć kolorowe miękkie dywany chronią stopy od zimnej posadzki. Podobno pierwsze wzmianki o meczecie pojawiły się w dokumentach z 1717 r. Rozglądam się, widzę, że część męska jest tu odseparowana od części kobiecej, podobnie jak w synagogach. W męskiej jest wnęka zwana mihrab, wskazująca kierunek mekki, i kazalnica zwana minbarem.

Meczet w Kruszynianach / fot. Jacek Kadaj/Getty Images

Ściany są pokryte zieloną boazerią, wiszą na niej zdjęcia meczetów i fragmenty ze świętej księgi Koranu. Za meczetem znajduje się mizar, cmentarz z charakterystycznymi nagrobkami.

Tatarska Jurta Kruszyniany

Wychodzimy z meczetu i kierujemy się do Dżennety. Wszyscy, łącznie z księciem Karolem, Adamem Małyszem, Korą, Bikontem czy Makłowiczem, obierali ten jakże oczywisty tu kierunek. Oczywisty, bo prowadzący do kulinarnego raju. W Tatarskiej Jurcie panuje domowa atmosfera. Można tam zjeść dania od wieków przygotowywane na tych terenach przez kolejne pokolenia tatarskich gospodyń. Zamówcie koniecznie:

  • pierekaczewniki,
  • trybuszoki,
  • kibiny,
  • pieremiacze,
  • cebulniki,
  • samsę (pierożki).

Nie pożałujecie.

Kruszyniany restauracje

Od czasu, kiedy Dżenneta Bogdanowicz wraz z mężem Mirosławem prowadzi tę agroturystykę, trafia tu coraz więcej osób, które szukają odpoczynku z daleka od cywilizacji, tłumów, kochających dziką przyrodę. I to kusi. Świadectwem goście, którzy uzależnili się od kołdunów tatarskich czy czebureka serwowanego przez właścicieli zajazdu Na Końcu Świata. Na taki koniec świata warto dotrzeć i zgrzeszyć. Bo tatarskiej kuchni ciężko się oprzeć. Jest syta i smaczna.

Kruszyniany atrakcje

Na szczęście jest tu sporo miejsc i do małych przebieżek, i do dalszych wypraw. Kruszyniany mogą bowiem być wspaniałą bazą wypadową zarówno do lasu, jak i do miejsc, które są związane z obecnością Tatarów na tych terenach.

Np. do Bohonik, w których jest kolejny meczet, do folwarków tatarskich (Nietupa i Talkowszczyzna) czy do Sokółki. Obierzcie ten kierunek, gdyż w Sokółce znajduje się muzeum regionalne, które całkiem sporą ekspozycję poświęca właśnie historii Tatarów.

Kruszyniany noclegi

Kruszyniany są położone zaledwie kilka kilometrów od granicy z Białorusią. Najbliższe większe miasto to oddalony o prawie 50 km Białystok. Jak na niewielką wieś na uboczu przystało, w Kruszynianach nie ma wielkich hoteli. Noclegi oferuje między innymi zajazd tatarski Na Końcu Świata oraz gospodarstwo agroturystyczne Ekowczasy u Lejli. Podobne miejsca można znaleźć w okolicznych wsiach i miejscowościach, na przykład w Krynkach czy Białogorcach.

prenumerata