JAK ZOSTAĆ BISSU

– Nie wiemy, jakiej płci jest Bóg, więc żeby kontaktować się z pozaziemskim światem, trzeba być trochę mężczyzną, trochę kobietą – opowiada Wa Nani, który chociaż urodził się jako chłopiec, chłopcem wcale się nie czuł. W szkole miał więcej koleżanek niż kolegów, a każdą nową parę spodni rozpruwał i przerabiał na spódnicę. – Mój starszy brat surowo zabraniał mi zachowywać się jak dziewczyna. Złościł się na mnie, bo myślał, że jestem „zwykłym calabai”, czyli transseksualistą. Ale ja, odkąd miałem ten sen, wiedziałem, że to Bóg mnie takim stworzył – wspomina.

Sen objawienie przychodzi tylko do calabai predestynowanych do bycia bissu. Pozostali to „zwykli” transseksualiści, których większość znajduje zatrudnienie w salonach fryzjersko-kosmetycznych. – Każdy bissu był najpierw calabai, ale nie każdy calabai będzie bissu – podsumowuje Wa Nani. Ci wybrani mają zazwyczaj kolejne sny. Pojawiające się w nich duchy uczą ich świętego języka, modlitw i mantr. Na jawie natomiast rytualnych tańców i obrzędów młodzi bissu uczą się od starszych. Po miesiącach, a czasem latach nauki przychodzi czas na ostatni, najtrudniejszy etap wtajemniczenia, czyli konsekrację. Rytuał ten, zwany irrebą, poprzedza siedem, a czasem nawet 40 dni postu. Przez kolejne trzy do siedmiu dni rytuału bissu traktowani są jak zmarli: bez jedzenia, picia i bez ruchu muszą leżeć na twardej bambusowej macie owinięci białym całunem. Kąpiel w wodzie uświęconej kwiatem palmy kokosowej przywraca ich do życia. Ale jest to już inne, nowe życie, jako bissu.

Tak zostaje się bissu, jeśli biologicznie jest się chłopcem. Droga kobiet do bycia „piątą płcią” jest nieco inna. Swoją historię opowiada mi bissu Mateme. Spotykamy się w jej domu, z którym sąsiaduje osiem podobnych. To już cała wioska. Dookoła są tylko pola ryżowe. Tutaj Mateme przyszła na świat, mniej więcej 80 lat temu. Ile dokładnie – tego nikt nie wie. Tutaj się wychowała, wyszła za mąż i urodziła dzieci, aż ośmioro. Przez następnych kilkadziesiąt lat żyła tak jak jej sąsiadki, kuzynki i koleżanki – wychowywała dzieci, gotowała, sprzątała. To było jej cały świat. Wszystko zmieniło się po śmierci męża. Była już po sześćdziesiątce i co najważniejsze, po menopauzie. Wtedy we śnie otrzymała objawienie – została powołana do bycia bissu.
Kobiety mogą zostać bissu dopiero na starość, kiedy nie są już w pełni kobietami, nie menstruują. W odróżnieniu od bissu, którzy urodzili się jako mężczyźni, nie muszą przechodzić szkolenia, pobierać nauk od starszych ani poddawać się rytuałowi irreba. Sam sen wystarcza. Ale i jedni, i drudzy, kiedy zostaną już bissu, muszą pozostać czyści, czyli wolni od relacji seksualnych. – Teraz, nawet jakbym chciała, nie mogę już wyjść za mąż. Już mi nie wolno. Moje serce jest zimne, bo Bóg tak zechciał – wyznaje Mateme z pełną akceptacją jego woli.

Sen objawienie przychodzi tylko do calabai predestynowanych do bycia bissu. Pozostali to „zwykli” transseksualiści, których większość znajduje zatrudnienie w salonach fryzjersko-kosmetycznych. – Każdy bissu był najpierw calabai, ale nie każdy calabai będzie bissu – podsumowuje Wa Nani. Ci wybrani mają zazwyczaj kolejne sny. Pojawiające się w nich duchy uczą ich świętego języka, modlitw i mantr. Na jawie natomiast rytualnych tańców i obrzędów młodzi bissu uczą się od starszych. Po miesiącach, a czasem latach nauki przychodzi czas na ostatni, najtrudniejszy etap wtajemniczenia, czyli konsekrację. Rytuał ten, zwany irrebą, poprzedza siedem, a czasem nawet 40 dni postu. Przez kolejne trzy do siedmiu dni rytuału bissu traktowani są jak zmarli: bez jedzenia, picia i bez ruchu muszą leżeć na twardej bambusowej macie owinięci białym całunem. Kąpiel w wodzie uświęconej kwiatem palmy kokosowej przywraca ich do życia. Ale jest to już inne, nowe życie, jako bissu.

Tak zostaje się bissu, jeśli biologicznie jest się chłopcem. Droga kobiet do bycia „piątą płcią” jest nieco inna. Swoją historię opowiada mi bissu Mateme. Spotykamy się w jej domu, z którym sąsiaduje osiem podobnych. To już cała wioska. Dookoła są tylko pola ryżowe. Tutaj Mateme przyszła na świat, mniej więcej 80 lat temu. Ile dokładnie – tego nikt nie wie. Tutaj się wychowała, wyszła za mąż i urodziła dzieci, aż ośmioro. Przez następnych kilkadziesiąt lat żyła tak jak jej sąsiadki, kuzynki i koleżanki – wychowywała dzieci, gotowała, sprzątała. To było jej cały świat. Wszystko zmieniło się po śmierci męża. Była już po sześćdziesiątce i co najważniejsze, po menopauzie. Wtedy we śnie otrzymała objawienie – została powołana do bycia bissu.

Kobiety mogą zostać bissu dopiero na starość, kiedy nie są już w pełni kobietami, nie menstruują. W odróżnieniu od bissu, którzy urodzili się jako mężczyźni, nie muszą przechodzić szkolenia, pobierać nauk od starszych ani poddawać się rytuałowi irreba. Sam sen wystarcza. Ale i jedni, i drudzy, kiedy zostaną już bissu, muszą pozostać czyści, czyli wolni od relacji seksualnych. – Teraz, nawet jakbym chciała, nie mogę już wyjść za mąż. Już mi nie wolno. Moje serce jest zimne, bo Bóg tak zechciał – wyznaje Mateme z pełną akceptacją jego woli.