Miasto, które wyrosło w sercu pustyni w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, dziś jest symbolem potęgi finansowej i naftowej Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Tutaj wszystko jest naj

Bez pardonu bije kolejne rekordy: to tutaj można zatrzymać się w najwyższym hotelu na świecie (JW Marriott Marquis Dubai), zwiedzić największą sztuczną wyspę (The Palm Jumeirah), wjechać windą na najwyższy budynek (Burdż Chalifa) i zrobić zakupy w największym centrum handlowym (Dubai Mall).

To ostatnie jest nowoczesną wersją ludowego targu, który jest mocno wpisany w arabską kulturę. Kiedyś przez Dubaj przechodziły szlaki karawan, dziś marmurowe i ociekające złotem wnętrza są pełne biznesmenów w garniturach najlepszych marek i ubranych w tradycyjne stroje szejków, których bogactwo zdradzają złote sygnety na palcach i zaparkowane przed budynkiem porsche i rolls-royce’y.

Zobacz wnętrza Dubai Mall >>>

Również tu krzyżują się szlaki turystów z całego świata. Dla wszystkich spacer po centrum handlowym to główna rozrywka oraz ucieczka przed upałem.  Kiedy na zewnątrz temperatura sięga upiornych 50–60°C, w Dubai Mall można na przykład: jeździć na łyżwach, schłodzić się koło fontanny (niemałej, bo widocznej z kosmosu) oraz podziwiać niezwykłą morską faunę – około 33 tys. zwierząt, w tym aż 400 rekinów w lokalnym akwarium. Największym oczywiście. A to wszystko w przerwach pomiędzy zakupami.

Mekka zakupoholików

Przed wyjazdem jednak warto trochę potrenować. Przede wszystkim wstrzemięźliwość – wizyta w 1200 sklepach grozi opróżnieniem nawet najbardziej zasobnego portfela; oraz kondycję – powierzchnia giganta to aż 502 tys. m², a na trzy poziomy zakupów można się dostać 150 windami i 150 ruchomymi schodami.

Przechadzając się po lśniących posadzkach, można obserwować zmieniającą się scenerię poszczególnych „dzielnic”: od krytego bazaru, przypominającego typowy suk, po błyszczące szerokie aleje, gdzie pysznią się logotypy luksusowych marek. Być może właśnie tutaj najbogatsi ludzie na świecie zamiast pieniędzmi płacą... sztabkami złota.

To wcale nie pomyłka, można je pobrać w tutejszym bankomacie. Reszta powinna wystarczyć na jednego drinka po sąsiedzku – czyli w jednym z barów w legendarnym Burdż Chalifa.

A dla tych, których dręczą pozakupowe wyrzuty sumienia, alternatywą jest wizyta w najwyżej na świecie położonym meczecie, gdzie można spróbować wymodlić sobie odpuszczenie grzechu zachłanności.