U schyłku roku w Zakopanem meldujemy się regularnie od paru lat. To już tradycja. Z Warszawy da się tu w miarę szybko dojechać (mimo korka!), góry są na rozmiar dzieci, a ceny karnetów czy zakwaterowania – mimo wszystko – sporo niższe niż w krajach alpejskich. A więc gdy jedziemy w piątkę, to jedyna szansa, by nie zbankrutować.
Poza tym współczesne Zakopane ma naprawdę sporo do zaoferowania. Kiedy już poszalejemy na nartach, jedziemy do term, do aquaparku albo na łyżwy, np. na lodowisko przy Krupówkach. Gdy mamy dzień wolny od „obowiązków sportowych”, wspólnie idziemy w góry, na prostsze – na razie – szlaki, np. do Doliny Białego czy Strążyskiej. Już parę kroków od centrum jest szansa na obcowanie z naturą.
Wieczorami obowiązkowo ruszamy na smażonego oscypka czy moskole do jednej z wielu góralskich knajp, jak Bąkowo Zohylina, Góralska Tradycja czy Restauracja Zakopiańska. Nie zawsze łatwo znaleźć tam stolik, ale warto poczekać, bo te podhalańskie biesiady dzieciaki wspominają jeszcze długo po powrocie. Tak jak i całe „wyprawy” zresztą.
Maciej Wesołowski
■ NOCLEG
W okresie noworocznym za apartament rodzinny trzeba zapłacić od 200 zł wzwyż. My wybieramy zwykle kwatery położone w wyższych partiach miasta, np. przy Cyrhli, gdzie tak bardzo nie czuje się zakopiańskiego smogu.
■ ROZRYWKA
Kursy narciarskie dla dzieci organizuje strama-szkola.pl. Cena za 4 dni – 450 zł za dziecko.