Kiedy mały Elroy Jetson był głodny, jego mama podjeżdżała na ruchomym chodniku do kuchni i wybierała odpowiednie przyciski na maszynie stojącej zamiast lodówki obok zlewu. Chrupki czekoladowe czy cynamonowe? Jajko na miękko czy na twardo? Raz, dwa, trzy i już jedzenie wjeżdżało przez otwór na stole. Choć czasem animowani Jetsonowie jedli na obiad po prostu pigułki, które zapewniały im wszystkie niezbędne kalorie.

Dzisiaj kuchnia przyszłości to teraźniejszość. Furorę robią drukarki 3D używające czekolady, a NASA opracowuje program drukowania jedzenia w kosmosie. Ale tak naprawdę kuchnia przyszłości zaczęła się w latach 90., kiedy chemik Hervé This i fizyk Nicholas Kurti poprowadzili pierwsze warsztaty na temat kuchni molekularnej. Od tego czasu stek „gotuje się” ciekłym azotem, marchewkę dekonstruuje do konsystencji pianki, alkohol – żeluje, a ravioli może już być tylko sferyczne.

W XXI w. praktycznie każdy szef kuchni z pięćdziesiątki najlepszych na świecie, obok gotowania na parze i pieczenia, stosuje techniki kuchni molekularnej. Kucharze zamieniają się w fizyków i chemików – dobierając smaki pod względem podobieństw w molekułach, emulgując, zagęszczając, sferyfikując, dehydrując. Nie nazywają tej kuchni molekularną (to ich zdaniem sugeruje coś niezrozumiałego), tylko emocjonalną, modernistyczną, Avant-Garde albo po prostu Nową Kuchnią.

Tutaj najważniejsze są zmysły. To kuchnia totalna, która ma działać nie tylko na smak, ale i na węch, i na słuch, i na wzrok, i na dotyk.  

Poznaj popisowe dania najlepszych szefów kuchni przyszłości >>>

Katarzyna Boni