"Choć łzy płynęły mi po policzkach, jadłem dalej". TAK smakują prawdziwe Chiny!
9/14
Udostępnij: Udostępnij
Cztery stoliki, dwie lodówki, rozklekotany klimatyzator.
Michał Cessanis
Przy każdej ławeczce wiaderka na resztki po jedzeniu. Menu nie było wyszukane, jak zresztą wszystko wokół.
Na długie wykałaczki młoda Chinka nadziewała kawałki kurczaka, wieprzowiny, ryb, owoców morza, a do tego plastry ziemniaków, grzybów i pędy bambusa. Na talerzyk wysypywała chili, by mięso, po wyjęciu z ostrego oleju, dodatkowo wzmocnić.
Chińczycy kilka razy pytali, czy na pewno lubię la. Potwierdzająco kiwałem głową, choć łzy płynęły mi po policzkach. Ale ja naprawdę lubię odrętwiająco pikantny smak Syczuanu.