Tańczy się na ulicach, w parkach, w salach gimnastycznych. Czasem na betonie, czasem na lastryku. Parkiet milong w Buenos Aires jest zawsze pełen przytulonych ludzi: starych, młodych, lepiej i gorzej tańczących. Argentyńczycy nie przejmują się zbytnio techniką, plączące się nogi to norma. Ale przecież w tangu nie chodzi o perfekcję, ale o bliskość z partnerem, zaskakiwanie go, uwodzenie. Oni mają ten luz, o którym mistrzowie z Europy mogą tylko pomarzyć.

Tango argentyńskie powstało na początku XX w. w stolicy Argentyny. Początkowo tańczono je w podrzędnych lokalach i domach publicznych. W latach 20. i 30. przeniosło się na salony i podbiło cały świat. Nie na długo, bo już w latach 50. nikt się go nie uczył. Renesans zaczął się w Argentynie dopiero w latach 80. XX w. Dziś w Buenos Aires działają setki, a być może tysiące szkół, a zwłaszcza milong. (SZA)

NO TO W DROGĘ:

ZA ILE ■  Lekcje w dobrej szkole w Buenos Aires kosztują 150–250 zł za godzinę. Milongi zazwyczaj też są płatne. Wejściówka to dziś ok. 20–25 zł. Polecamy festiwal Tango Buenos Aires (www.tangobuenosaires.gob.ar) oraz Cita, który odbywa się w lutym, czyli w środku argentyńskiego lata. Wtedy prezentują się najlepsze szkoły i najlepsi nauczyciele.