Małżeństwo zostało zaaranżowane

Swaci kojarzą pary, mając na uwadze ich status społeczny i finansowy, a młodzi często poznają się dopiero na weselu. Ślub w tej części świata to wciąż transakcja handlowa i wszyscy to rozumieją.

Dla przeciętnego indyjskiego rodzica nie ma w życiu ważniejszej sprawy niż małżeństwo jego dziecka. Nie jest też tajemnicą, że Hindusi wolą mieć synów. Córka po zamążpójściu przeprowadza się do teściowej, a rodzice w pewnym sensie ją tracą; odtąd, chcąc odwiedzić rodzinny dom, będzie musiała prosić męża o pozwolenie.

Jak skarb

Dziewczyna zwyczajowo kupuje swoje zamążpójście, jej posag – pieniądze, samochody, elektronika, biżuteria – ustala się na szeregu przedślubnych spotkań. Zwykle są to: mercedes klasy S, ewentualnie BMW, najnowszy smartfon, laptop i obowiązkowo pierścień z diamentem (Hindusi potrafią nosić po cztery sygnety na dłoniach). Wszyscy mężczyźni z rodziny przyszłego męża – kuzyni, wujkowie – dostają od młodej jakiś prezent w złocie, łańcuszek lub bransoletkę.

Uroczystość, na której młodemu przekazywane są dary, nosi nazwę sagan, wcześniej odbywają się zaręczyny i już można rozsyłać gościom zaproszenia. Setki, a nawet tysiące zaproszeń, obowiązkowo z pudełkiem słodyczy uznawanym za symbol pomyślności. Bogacze czy biedni, nie ma znaczenia, wesela w Indiach wyprawia się hucznie. Nawet jeśli trzeba się na taką uroczystość zapożyczyć na długie lata. Większość z nich odbywa się na powietrzu, na specjalnie do tego przygotowanych placach. Powód jest zwykle prozaiczny: takiej liczby gości nie jest w stanie pomieścić żaden hotel.

Panna henna

Podczas mehendi karat, czyli wieczoru panieńskiego, zgodnie z tradycją panna młoda maluje sobie ręce i nogi henną. Zaschniętą smaruje się cukrem wymieszanym z sokiem z cytryny. Pod wpływem takiej mieszanki delikatne rysunki pęcznieją i nabierają koloru. Przesąd obiecuje, że im ciemniejsza henna, tym przyszły mąż będzie mocniej kochał. Dla osiągnięcia najlepszego efektu dłonie okadza się jeszcze dymem prażonych nasion kardamonu. Rysunki są wymyślne, przedstawiają scenki z życia, a w bogatych zdobieniach poukrywane są litery z imienia przyszłego męża.

W noc poślubną będzie musiał je wszystkie odnaleźć – to pozwoli obojgu się do siebie zbliżyć, przełamać nieśmiałość. Często przecież widzą się po raz pierwszy i pierwszy raz dotykają. Dziewczyny w większości są dziewicami, chronione w swoich rodzinnych domach, trzymane krótko. W dzień ślubu, jak drzewa wyrwane z korzeniami i wstawione w zupełnie nieznane miejsce, płaczą najszczerszymi łzami. Mają prawo czuć strach przed nieznanym. W nowym domu nie były jeszcze nigdy, nawet z kurtuazyjną wizytą.

Ślub

Ślubna uroczystość zaczyna się wieczorem i trwa aż do świtu. Goście przynoszą prezenty – symboliczne, najczęściej tysiąc rupii (równowartość 20 dol.). Dostają kolację, alkohol podaje się najpóźniej o drugiej w nocy, wtedy też milknie muzyka i kończą się tańce.

Sama ceremonia zaślubin ma miejsce koło czwartej nad ranem. Hindusi wierzą, że nowy dzień zaczyna się właśnie o tej godzinie. Mężczyzna zanurza swoją obrączkę w czerwonym proszku i rysuje kreskę w przedziałku na czubku głowy przyszłej żony. Potem zdejmuje swój turban i obydwoje żegnają się z rodziną.

Przed nimi jeszcze miesiąc miodowy i ta słono kosztująca bajka zmieni się w nie zawsze piękną rzeczywistość.

Rachela Berkowska