Antwerpia robi wrażenie już przy pierwszym kontakcie. I to niezależnie, czy przyjeżdżamy pociągiem i trafiamy na pełen przepychu XIX-wieczny dworzec, czy też wjeżdżamy samochodem od strony Brukseli  i trafiamy do dzielnicy żydowskiej. Panuje tu klimat jak z przedwojennych sztetli w Polsce! Mężczyźni noszą chałaty i futrzane czapy, zamężne kobiety – peruki. Większość mieszkańców to wywodzący się z Europy Wschodniej chasydzi. Przybyszom niełatwo wejść w ten hermetyczny świat. Mogą oni jednak przynajmniej poznać go od strony gastronomii, udając się do jednej z kilku koszernych restauracji. Ja trafiłem do wyśmienitego Hofiy’s (Lange Kievistraat 52) i zjadłem talerz tradycyjnych przystawek. Rodzinny interes prowadzi trzech braci, z których jeden jest zawsze na miejscu i chętnie wprowadzi nas w tajniki żydowskiej gastronomii z różnych zakątków świata, ale głównie z Bliskiego Wschodu i Polski.

Antwerpscy Żydzi, podobnie jak mieszkający tu Hindusi i Ormianie, zajmują się przede wszystkim obróbką i handlem diamentami. To tu właściciela zmienia 85 proc. światowej produkcji nieobrobionych diamentów oraz połowa obrobionych. Kto kupuje diamentową kolię lub pierścionek z brylantem w jakimkolwiek miejscu na świecie, może być prawie pewien, że kamienie przynajmniej raz zawitały do Antwerpii. Aby poczuć, czym są te szlachetne kamienie dla tego miasta, warto odwiedzić ogromne Muzeum Diamentów (Koningin Astridplein 19-23), a potem zrobić rundkę między sklepami jubilerskimi. Największe ich skupisko znajduje się na Pelikaanstraat, ulicy zaraz przy wyjściu z dworca.

Antwerpia to nie tylko diamenty, ale przede wszystkim wielka moda, dla której ściągają tu styliści i inne modowe snoby. Swoje sklepy w Antwerpii mają  choćby słynni Dries van Noten (Nationalestraat 16), Ann Demeulemeester (Leopold de Waelplaats). Po piętach depczą im ci mniej znani, a dla wielu bardziej pożądani designerzy. Ich butiki można znaleźć w uliczkach odchodzących od ulicy Meir. Moda awangardowa rozlokowała się na i wokół Kammenstraat, sklepy z haute couture na Schuttershofstraat.

CO WARTO PRZYWIEŹĆ?

BIŻUTERIA Z BRYLANTAMI W Antwerpii działa szereg niezależnych projektantów biżuterii. Na ogół nie prowadzą własnych sklepów, mają jedynie swoje pracownie, gdzie spotykają się z klientami. Najgorętsze w tej branży nazwiska to Lotte de Mey czy Nancy Aillery, absolwentki miejscowych szkół designu. Można je odwiedzić w studiach i złożyć zamówienie na jedyny w swoim rodzaju pierścionek lub broszkę.

NO TO W DROGĘ: ANTWERPIA

  • Mieszkańcy: ok. 500 tys.  
  • Język: flamandzki, czyli dialekt niderlandzkiego  
  • Waluta: euro 

wyprzedaże w styczniu i lipcu. Ubrania: dzielnica St. Andries, stacja metra Groenplaats. Biżuteria: okolice  Centraalstation, Pelikaanstraat, Vestingstraat   Starówka, port, zoo z 1843 roku.   najszybciej samolotem do Brukseli, a stamtąd 40 min pociągiem. do 50 euro np. w Internationaal Zeemanshuis w centrum dzielnicy portowej; do 100 euro np. w Leonardo Hotel Antwerpen w sercu dzielnicy Diamentów; do 150 euro np. w Banks. ubrania offowych projektantów od 50 euro. Ceny bluzek u Driesa van Notena to kilkaset euro.