Jeśli miał czas o drugiej w nocy, to wtedy trenował. Biegał wokół Łętowni - rodzinnej wsi w Małopolsce - nawet kilkaset kilometrów tygodniowo. Jeździł na rowerze, dopóki kręciły się koła. Sam o sobie mówi, że z natury jest... leniem.

Andrzej Bargiel, rocznik ’88, nie przestaje zdumiewać swoją wytrzymałością i wytrwałością w dążeniu do celu. Na razie  nie ma nikogo na świecie, kto dorównałby mu wydolnością i szybkością. Ma też coś ekstra - nieograniczoną wyobraźnię, która podsuwa mu takie pomysły, jak realizowany od 2013 roku autorski projekt „Hic Sunt Leones” (łac., dosł. „tu są lwy” - sentencja łacińska służąca do oznaczania obszarów nieodkrytych, krajów nieznanych).

Projekt zakłada organizację wypraw wysokogórskich w najwyższe góry świata, których celem jest szybkościowe wejście, bez użycia tlenu i zjazdy na nartach z najwyższych szczytów Ziemi. W ramach projektu zorganizował już wyprawy na Shishapangmę (8013 m n.p.m.), Mansalu (8156 m n.p.m.), Broad Peak (8051 m n.p.m.), K2 (8611 m n.p.m.). Tegoroczna wyprawa Everest Ski Challenge została przerwana ze względu na ekstremalnie trudne warunki panujące pod Everestem.

 

Nadmiar energii

Andrzej urodził się jako dziewiąty z jedenaściorga rodzeństwa. Od najmłodszych lat znany był z zamiłowania do rywalizacji i wrodzonego motorka, który nie pozwalał mu usiedzieć na miejscu. Nadmiar energii trzeba było jakoś zagospodarować, a najlepszym rozwiązaniem okazał się sport. Zaczynał od jazdy konnej, potem był rower MTB i pierwsze sportowe sukcesy.  Karierę kolarską musiał zarzucić, bo zabrakło funduszy na nowy sprzęt. W tej kwestii na rodziców nie mógł liczyć. Utrzymanie 4-osobowej rodziny Bargielów i gospodarstwa było niemałym wyzwaniem. 

Pierwsze narty zdobył, gdy miał 9 lat i jak przyznaje - był to interes życia. „Zamieniłem paletki do tenisa stołowego, dorzucając z ciężkim sercem scyzoryk, na drewniane narty z przykręcaną krawędzią i plastikowym ślizgiem (długość 190 cm) oraz buty w rozmiarze 44. Byłem tak podekscytowany, że nie mogłem spać!”  - opowiada na stronie redbull.pl Tata chował mu narty, bo według niego to była głupota, która nie da zawodu. Mama  uważała, że Jędrek tylko psuje sobie zdrowie.

Nic jednak nie równalo się z wolnością i przyjemnością, jaką poczuł na skiturach, wchodząc na górę i potem z niej zjeżdżając. Od razu wiedział, że chce to robić często i jak najlepiej. Okazało się, że ma talent do narciarstwa i skialpinizmu - ponadprzeciętne predyspozycje do sportów wytrzymałościowych. Jako nastolatek przeprowadził się do Zakopanego, gdzie rozwijał umiejętności pod okiem starszego brata.

Nadzwyczajna wydolność organizmunie nie uchroniła go przed dwóją z wf-u. Nieobecności okazały się ważniejsze niż starty na najważniejszych zawodach świata. Dziś Jędrek ma na koncie trzykrotny tytuł mistrza Polski w skialpiniźmie i  trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, rekord świata w biegu na Elbrus.

 

Za szybki na grupę

Przyszedł moment, kiedy Bargiel musiał porzucić starty. Brak funduszy, splot niepomyslnych zdarzeń, które finansową czarna dziurę tylko pogłębiały sprawiły, że Jędrek musiał powiedzięc pass. "Jeżeli chodzi o moje możliwości fizyczne, mogłem zostać mistrzem świata. W kwestii zaplecza byłem nikim" – opowiada Bargiel. Pojawiło się załamanie i poczucie bezsensu. Żeby się z tego wygrzebać, musiał znaleźć kolejny cel. Sam mówi, że wyznaczenie sobie celu napędza go do działania. "Jak go nie mam, czas przelatuje mi przez palce".

Punktem zwrotnym okazał się 2010 rok i bieg na Elbrus, najwyższą górę Kaukazu. Elbrus Race to 12,2 km trasy, 3242 m przewyższenia, meta na szczycie i 5642 m n.p.m.  Z czasem 3.23.37 Andrzej poprawił rekord świata na tej trasie należący do Denisa Urubko z 2006 roku o ponad 30 min. Od tego czasu niekt nie pobił jego rekordu.

Sukces na Elbrusie zwrócił uwagę Artura Hajzera, który zaprosił Bargiela na wyprawy przygotowawcze w ramach Polskiego Himalaizmu Zimowego. Jędrek pojechał, oczywiście z nartami. Tam poczuł moc Himalajów i zadurzył się w nich bezpowrotnie. Nie odnajdywał się jednak w oblężniczym charakterze wyprawy.  „Wiele się tam nauczyłem, ale chyba więcej w tych wyprawach zrobiłem zamętu swoimi nartami, niż przyniosłem pożytku” – opowiada. Żółwie tempo sprawiało, że czuł się tam jak na wakacjach, nie podzielał „męczeńskich” nastrojów himalaistów, wadziły mu tony sprzętu i konieczność liczenia się ze zdaniem innych.

 

Himalaje po swojemu

Od 2013 roku konsekwentnie realizuje swój autorski projekt „Hic Sunt Leones”. Powstrzymują go tylko warunki pogodowe. Jego ostatnia wyprawa Everest Ski Challenge 2019 po trzech tygodniach spędzonych u podnóża Mount Everestu (8848 m n.p.m.)została przerwana. "Warunki w tym roku są bardzo trudne. Często pada śnieg, deszcz. Podczas lata poziom zamarzania był bardzo wysoko i lodowiec jest w tragicznym stanie. Jest mnóstwo szczelin. Największym problemem jest wiszący serak 800 metrów nad lodowcem. Jest odczepiony od właściwego lodowca. Poruszanie się pod lodowcem jest bardzo ryzykowne. Ja tego ryzyka nie akceptuję, serak może spaść w każdej chwili i to zatrzymuje nas przed działaniem. Próbowaliśmy przeczekać ten okres, wtedy moglibyśmy uruchomić działania niestety jesteśmy tu bardzo długo, nie ma progresu w akcji górskiej i w aklimatyzacji. Kończymy, bo to jest najbardziej rozsądne. Trzeba szacować ryzyko i jeżeli jest za duże powiedzieć „stop” - napisał w poście na Instagramie.

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Jesteśmy w bazie pod Everestem już trzeci tydzień. Warunki w tym roku są bardzo trudne. Monsun się przedłuża, często pada śnieg i deszcz. Podczas lata poziom zamarzania był bardzo wysoki i lodowiec jest w tragicznym stanie, jest w nim mnóstwo szczelin. Największym problemem jest serak wiszący 800 metrów nad lodowcem, ma 50 m wysokości, 30 m długości i jest odczepiony od właściwego lodowca. Poruszanie się pod nim jest bardzo trudne. Ja tego ryzyka nie akceptuję, serak może spaść w każdej chwili i to zatrzymuje nas przed działaniem. Próbowaliśmy przeczekać ten okres, wtedy moglibyśmy uruchomić działania niestety jesteśmy tu bardzo długo, nie ma progresu w akcji górskiej i w aklimatyzacji. Kończymy, bo to jest najbardziej rozsądne. Trzeba szacować ryzyko i jeżeli jest za duże powiedzieć „stop”. Dziękuję członkom mojej ekipy, wszystkim którzy wierzą i wspierają ten projekt, zwłaszcza sponsorom i partnerom. We are now in our third week at Everest Base Camp. The conditions are pretty hard this year, with the monsoon staying longer, it’s snowing and raining more often. During the summer, the freezing level was really high up and the Icefall is in a poor condition, there are multiple crevasses. The biggest problem though is the huge serac which is around 50 m high and 30 m wide, overhangs 800 m above the Icefall and it is separated from the main structure. Walking underneath through the Icefall is extremely dangerous. Unfortunately I will and can not accept this kind of risk. The serac can break and fall anytime and this stops us from pushing forward. We tried to wait and see during this period. We are here for a long time, there is no progress and so no acclimatisation beyond base camp. We therefore have to finish our expedition, because that’s the most reasonable decision. Sometimes there is something like that, you have to estimate the risk and if it’s too high you have to say „stop”. I would like to thank my team, everybody who believes and supports this project, especially our sponsors and partners. @murapol_sa @redbull @mercedesbenz @salomon @pajaksport #everestskichallenge #andrzejbargiel #suntleones drone op: @bartek_bargiel film&edit: @gzela.eu

Post udostępniony przez Andrzej Bargiel (@andrzejbargiel) Wrz 29, 2019 o 10:59 PDT

 

 

Wybrane osiągnięcia sportowe Andrzeja Bargiela

2008

5. miejsce w Pucharze Świata Dachstein Xtream (junior)

4. miejsce w Pierra Menta Areches (senior)

3. miejsce w World Cup Madonna de Campiglio (junior)

 

2009

5. miejsce w Mistrzostwach Europy Apallago, Włochy (espoir)

4. miejsce w Pucharze Świata, Pyramids D’Ozz (espoir)

3. miejsce w Pucharze Świata, Dochstein Xtream (espoir)

 

2010

1. miejsce w Elbrus Race (senior, REKORD ŚWIATA)

 

2011

7. miejsce na Mistrzostwach Świata Claut, Włochy (vertical espoir)

6. miejsce na Mistrzostwach Świata Claut , Włochy (spirit espior)

 

Najważniejsze projekty Andrzeja Bargiela

Hic Sunt Leones 

2013, Shishapangma (8013 m n.p.m.)

Shishapangma Ski Challenge - wyprawa w trakcie której AB samotnie zdobył ośmiotysięcznik  oraz jako pierwszy Polak zjechał na nartach z jego wierzchołka.

 

2014, Mansalu (8156 m n.p.m.)

Manaslu Ski Challenge 2014 - wyprawa trakcie której AB ustanowił 2 rekordy świata. Rekordowy czas wejścia na szczyt Manaslu  (14h 5 min.) oraz rekordowy czas wejścia na szczyt z zejściem (zjazdem) do bazy (21h14min.). A także jako drugi człowiek w historii (pierwszy Polak) zjechał z tego szczytu na nartach do bazy.

 

2015, Broad Peak (8051 m n.p.m.)

Broad Peak Ski Challenge 2015 - wyprawa w trakcie której AB zdobył ten osławiony szczyt i jako pierwszy człowiek na świecie zjechał z niego na nartach.

 

2016, „Śnieżna Pantera”  

Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.) i Chan Tengri (7010 m n.p.m.) oraz Pik Komunizma (7495 m n.p.m.), Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) i Pik Lenina (7134 m n.p.m.)

„Śnieżna Pantera” wyprawa w trakcie której AB o 12 dni pobił rekord świata ustanowiony w 1999 r. przez Denisa Urubko i Andreja Mołotowa w zdobyciu pięciu siedmiotysięczników położonych na terenie byłego ZSRR tzw. Śnieżnej Pantery.

 

2018, K2 (8611 m n.p.m.)

K2 Ski Challenge - AB postanowił kontynuować wyprawę rozpoczętą w 2017 roku, kiedy to warunki pogodowe nie pozwoliły mu na podjęcie próby zjazdu ze szczytu. Tym razem wyprawa zakończyła się ogromnym sukcesem polegającym na zdobyciu szczytu i historycznym zjeździe na nartach z wierzchołka tej niezwykle trudnej i wymagającej góry, czego nie udało się dokonać do tej pory żadnemu człowiekowi na świecie.

 

2019, Everest Ski Challenge  

Wyprawa Everest Ski Challenge została przerwana ze względu na ekstremalnie trudne warunki panujące pod Everestem.