Możliwości terenowe nowego Range Rover Sport sprawdzaliśmy pod Barceloną w miejscowości Les Comes. 

Les Comes to miejsce z niesamowitym klimatem

Les Comes to miasteczko położone 80 km od Barcelony. Nie ma tam wieżowców, czy wielkich osiedli. To miejsce, gdzie czuć prawdziwy hiszpański klimat. Z każdej strony otaczają nas winnice i śródziemnomorskie pejzaże. 

W tym miejscu znajduje się również centrum testowe Land Rovera. Czekały tam różne wyzwania, które musieliśmy pokonać za kierownicą Range Rovera Sport. Land Rover Experience Centre ma powierzchnię 700 hektarów, na których znajduje się około 70 km różnych tras terenowych. Z pewnością jest z czego wybierać. 

Trasa przejazdu była wcześniej ustalona i prowadziła przez najbardziej wymagające etapy. Strome podjazdy, kamieniste zjazdy i wąskie wąwozy, a na końcu próba czasowa na odcinku rajdowym. 

Jak Range Rover Sport sobie poradził? 

Na pierwszy rzut oka nowy RR Sport nie wygląda na auto, które może zjechać z asfaltu. Niech was to nie zmyli, ponieważ na pokładzie mamy do dyspozycji najbardziej zaawansowane technologie terenowe, które pozwalają nam przejechać przez praktycznie wszystko. Auta, które mieliśmy, to Range Rovery Sport w najmocniejszej wersji P510e. To oznacza 510 koni pod maską generowane z połączenia silnika spalinowego z elektrycznym. Na samej baterii Sport jest w stanie przejechać do 113 kilometrów, ale w realnych warunkach ta wartość spada do 83 kilometrów. I to właśnie na napędzie elektrycznym mieliśmy się skupić i udowodnić, że można pokonywać trudne tereny w całkowitej ciszy nie generując szkodliwych substancji dla środowiska. 

Możemy ustawić auto pod daną nawierzchnię lub oddać wszystko systemowi, który automatycznie dobierze najlepsze ustawienia. Podczas przejazdu przez kamienie świetnie sprawdziło się podniesienie nadwozia. Dzięki temu mamy pewność, że nic nie uszkodzimy podczas jazdy. 

Przy podjazdach świetnie się sprawdzała funkcja All Terrain Progress Control. Funkcja ta polega na utrzymywaniu prędkości podczas wjazdów i zjazdów. Ustawiamy sobie prędkość, z którą auto ma się poruszać i nic nie musimy praktycznie robić. Właśnie w Les Comes mogłem sprawdzić tę funkcję i działa ona wyśmienicie. Przypomnę tylko, że ciągle poruszaliśmy się w trybie elektrycznym. Auto spokojnie sobie ze wszystkim dawało radę. 

Największą przeszkodą są w zasadzie ludzkie nawyki. Zawsze chcemy mieć nad wszystkim kontrolę, co nie w każdej sytuacji jest najlepszym rozwiązaniem. Czasem warto dać kontrolę technologii, tak jak w przypadku Range Rovera Sport, ponieważ dzieją się wtedy cuda. 

Jazda w takich warunkach jeszcze bardziej mi uświadomiła, że nowym RR Sportem spokojnie można zjechać z utwardzonej drogi w poszukaniu przygody poza utartym szlakiem. To samochód o wielu twarzach, który spełni każde wymagania. Jest luksusowy, szybki i wjedzie wszędzie. 

W dodatku we wnętrzu panuje ta niesamowita atmosfera odcięcia się od reszty świata, ponieważ wyciszenie jest na najwyższym poziomie. To wszystko jest zasługa aktywnego systemu wyciszania. Mikrofony w każdym nadkolu wykrywają hałas. Procesory cyfrowe obliczają poziom dźwięku wymagany do usunięcia tych niepożądanych częstotliwości przez głośniki we wnętrzu i w zagłówkach. 

Bardzo przydatną funkcją w ścisłych zakrętach była tylna skrętna oś. Wcześniej przydawała się tylko parkowania lub zawracania w mieście. W terenie mogłem dostrzec jej kolejne zalety. Kąt skrętu jest na tyle duży, że nawet wielkim Rangem byłem w stanie wszędzie się zmieścić. 

Jazda terenowa nabrała nowego znaczenia. To już nie tylko wciskanie gazu do oporu, by uzyskać największą prędkość. Teraz przyszedł czas na skorzystanie z technologii, która w ciszy i spokoju pozwoli na przejechanie każdej przeszkody. 

Spotkanie z kaskaderem Markiem Higginsem

Oglądając filmy akcji, podziwia się pościgi samochodowe. Miałem okazje spotkać się i przejechać z jednym z najlepszych. Mark Higgins stoi za scenami pościgu w filmach o agencie 007. Jego umiejętności jazdy są wręcz kosmiczne. 

Gdy zabrał mnie na przejażdżkę po rajdowym odcinku byłem w szoku. Jednocześnie opowiadał mi o swojej filmowej przygodzie i bił rekordy prędkości na żwirze. To nie może dziwić, w końcu w przeszłości był zawodowym kierowcą rajdowym, więc można powiedzieć, że żwirowe podłoże ma we krwi.