Okres świąteczno-noworoczny to dla wielu pierwsza w tym roku okazja, by wybrać się na stok. Na zimowy wypoczynek coraz chętniej latamy samolotem. Jak wynika z danych FRU.PL, popularność lotów do narciarskich kurortów stale rośnie, nawet o kilkadziesiąt procent rocznie. Ten trend zauważyły tanie linie, które uruchamiają coraz więcej połączeń do miast położonych w okolicy stoków.

Szybko i wygodnie

Dlaczego tak chętnie latamy do europejskich stolic sportów zimowych? – Lot na narciarskie wczasy pozwala oszczędzić wiele czasu. Podróż samolotem do takich miast jak Genewa, Bergamo czy Grenoble trwa niewiele ponad dwie godziny, dzięki czemu amatorzy szusowania mogą zorganizować sobie nawet krótki, weekendowy wypad - wyjaśnia Maciej Knopa, Travel Manager we FRU.PL.

Poza tym do Francji, Włoch czy Szwajcarii warto wybrać się nie tylko ze względu na świetnie przygotowane trasy narciarskie. Taki wypad to również dobra okazja, by zwiedzić tamtejsze miasta czy spróbować lokalnych przysmaków. I tak np. jadący na narty do kurortów w północnych Włoszech chętnie zwiedzają przy okazji położony w odległości kilkudziesięciu kilometrów Mediolan.

Tanimi czy regularnymi liniami?

- Zanim dokonamy rezerwacji, warto dokładnie porównać ceny. Zwykle są one bardziej atrakcyjne w przypadku tanich przewoźników, jednak w przeciwieństwie do wielu regularnych linii, nie proponują udogodnień dla osób nadających bagaż ze sprzętem narciarskim lub snowboardowym – podkreśla Knopa.

Cena lotu zależy przede wszystkim od tego, gdzie chcemy spędzić ferie i jak wcześnie dokonamy rezerwacji. Do wielu stolic sportów zimowych polecimy za naprawdę niewielką cenę.

- Na przykład bilety w dwie strony do Bergamo możemy upolować za mniej niż 100 zł – mówi ekspert FRU.PL. – Jeśli w wybrane przez nas miejsce nie latają tani przewoźnicy, dobrym rozwiązaniem może być wybór lotu z przesiadką typu Smart Connection, łączącej przelot samolotami dwóch linii. W ten sposób możemy zaoszczędzić do 60 proc. ceny, nawet jeśli zdecydujemy się na podróż w ostatniej chwili – podkreśla.

Choć przesiadka często kojarzy się z niedogodnością, kilkugodzinne oczekiwanie na kolejny lot w Rzymie czy Berlinie to można wykorzystać na zwiedzenie.

Jak polecieć z własnym sprzętem?

Doświadczeni narciarze i snowboardziści zwykle dysponują własnym sprzętem. Dla wielu z nich wypożyczanie nie wchodzi w rachubę. Dodatkowo  w szczycie sezonu taka usługa potrafi sporo kosztować.

Na podróż z własnymi nartami, deską i pozostałym ekwipunkiem wiąże się z dodatkową opłatą za nadanie niewymiarowego lub ciężkiego bagażu. Naprzeciw potrzebom pasażerów wychodzi część regularnych linii lotniczych, oferując ułatwienia osobom  transportującym sprzęt narciarski i snowboardowy – wystarczy wybrać odpowiednią opcję podczas rezerwacji. Ceny za nadanie takiego bagażu są zróżnicowane – od 130 zł nawet do 100 euro.

- Opłata ta jest naliczana od każdego odcinka podróży, co oznacza, że będziemy musieli zapłacić za nadany pakunek podczas przesiadki oraz lotu powrotnego – mówi Maciej Knopa.

Oprócz dokładnego porównania kosztów, należy też pamiętać o sprawdzeniu zasad danej linii odnoście pakowania sprzętu narciarskiego i snowboardowego. Wiele linii wymaga, by był on przewożony w jednym pokrowcu. Często ustalany bywa również limit wagowy sprzętu.

 

_________________
Zobacz, jak nasza ekipa bawiła się na Traveler Adventure Team w austriackich Alpach: