Kiedy uda nam się wejść w tzw. ślizg, wpinamy się na bom i suniemy po wodzie, czując wiatr we włosach i siłę morskiego żywiołu – wtedy właśnie zaczyna się prawdziwa frajda. Trapez z założonymi na stałe linkami pozwala wybrać i dociążyć żagiel masą ciała, bez potrzeby nadwerężania rąk. Jeżeli ktoś poważnie myśli o desce z żaglem, powinien zainwestować we własny sprzęt. Po pierwsze, daje to możliwość częstych treningów na ekwipunku, który należy tylko do nas, co zwiększa bezpieczeństwo i komfort nauki. Po drugie, za wypożyczenie sprzętu na ogół płaci się sporo, a więc na dłuższą metę jest to nieopłacalne. Jeżeli jednak na początek chcemy tylko spróbować, czy windsurfing nam odpowiada, lepiej sprzęt wypożyczyć.
Kolejny etap to wybór dobrej szkoły oraz miejsca nauki. Ceny szkolenia na rodzimym wybrzeżu wahają się od 500 do 1 000 zł w zależności od liczby godzin. Zajęcia trwają zazwyczaj tydzień lub 10 dni, ale nawet w weekend można spróbować swych sił na desce. Znakomitym, wręcz wymarzonym miejscem do praktyki windsurfingu (dla początkujących i zaawansowanych) jest Zatoka Pucka. Akwen jest płytki, co zapewnia stały grunt pod nogami, a panujący nad zatoką mikroklimat stwarza idealne warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu. – Dowiedzieliśmy się, że świetnym miejscem do nauki windsurfingu jest szkoła Deski na kempingu Solar w Chałupach. Spakowaliśmy sprzęt i ubrania do naszego Alfa Romeo 159, i w drogę. – To fantastyczne, ale zaledwie kilka godzin jazdy samochodem dzieliło nas od przygody – opowiada Małgosia Antoniewicz. – A tam – rewelacja. Na kempingu pełny luz: ludzie na sportowo, w klapkach i okularach słonecznych. Atmosfera świetnej zabawy. Zanim zaczęliśmy pływać, nasz instruktor Bartek zrobił krótki wstęp teoretyczny, co ułatwiło nam pierwsze kroki w praktyce – wspomina Małgorzata.
Instruktorzy Deski to zapaleni wind-surferzy i z radością przekazują swoje pasje zainteresowanym kursantom. A wszystko odbywa się w atmosferze zabawy, swobody i przyjaźni. Co ważne, baza noclegowa znajduje się kilka metrów od wody. Przy dobrej koordynacji ruchowej i sporej dozie samozaparcia opanowanie sztuki windsurfingu jest kwestią kilku intensywnych dni ćwiczeń. Podobnie jak w innych dyscyplinach, w tej również ważna jest rozgrzewka, najlepiej 10-minutowa przed każdym wejściem do wody.
– Bartek przekonywał, że do uprawiania windsurfingu nie trzeba być świetnym pływakiem (nie są wymagane ani karta pływacka, ani też uprawnienia żeglarskie). Pod nogami ma się dużą deskę, która nie tonie, więc nawet w razie upadku można utrzymać się na powierzchni. Dodatkowo każdy kursant ma obowiązek noszenia kamizelki ratunkowej i gwizdka, którym w razie potrzeby sygnalizuje się potrzebę pomocy – wyjaśnia Małgosia.
O windsurfingu krąży wiele mitów, niektórzy uważają, na przykład, że to dyscyplina ryzykowna i trudna. Nie figuruje jednak na liście niebezpiecznych sportów National Sporting Goods Association. Zarówno ryzyko, jak i stopień trudności można zminimalizować, dobierając sprzęt odpowiedni do umiejętności. Natomiast jedno jest pewne, windsurfing to relaks i wielka frajda.
Początki windsurfingu sięgają lat 60. ubiegłego wieku. Jego prekursorami byli dwaj przyjaciele – Hoyle Schweitzer i Jim Drake z południowej Kalifornii, którzy wpadli na pomysł połączenia surfingu i żeglarstwa. Pierwsza opatentowana przez nich deska nazywała się windsurfer. W tym samym czasie z deską windsurfingową eksperymentował także S. Human Derby z Pensylwanii. Przez lata toczył ze Schweitzerem i Drake’em prawdziwą wojnę o prawa do patentu, która kosztowała go grube miliony. Potem obie strony podjęły zgodną współpracę. - Kurs windsurfingowy „Szkoła Deski”. Cena 250 zł (2–dniowe) lub 600 zł (7–dniowe). Możliwość pełnego wyżywienia. Cena wypożyczenia pakietu szkoleniowego 30 zł (1 godz.), 120 zł (dzień lub 5 godz.) albo 480 zł (tydzień). Lekcje indywidualne 50 zł – 350 zł (1/10 godz.); tel. (022) 841 49 34, www.deski.org.
- Kamping Solar „Chałupy IV”. Wypożyczenie czteroosobowej przyczepy 150 zł (doba), namiotu 35 zł (2 os./doba); www.solar-windsurfing.pl